paroles de chanson Góra - Szad Akrobata
1 zwrotka:
Nie
potrafi
ta
figura?!
No
to
przyjść
potrafi
góra!
Z
nią
powódź,
grad,
wichura
- Szaleją
na
partyturach!
Nigdy
się
nie
przejmowałem,
jak
mnie
widzą
w
szklanych
kulach.
Stoję
pewny,
że
wyczuwasz
dziedzica
Excalibura!
Smok
trójgłowy
tak
potężny,
jak
te
bloki!
Dziecko
skał!
Podwórkowy
czarnoksiężnik,
znany
jako
Getto
Star!
Dla
sąsiadów
Escobar...
Dowód
na
to,
że
to
bal!
Byłem
tam,
gdzie
Ty
podeszwy,
byś
sobie
po
mięso
zdarł!
Nie
oddam
przepisu
za
nic,
jak
jebany
Panoramix!
Choćbym
musiał
synu
zabić...
Będą
jeszcze
rano
krwawić!
Wiem
jak
działa
ich
organizm,
doprowadzony
do
granic!
Stoję
sam,
jak
biały
karzeł,
w
sercu
planetarnych
mgławic!
Stoję
i
mam
za
plecami,
akompaniament
błyskawic!
Boisz
się
gracza
bez
armii?!
Twa
kompania
łeb
wystawić?!
Zrywa
się
wiatr...
A
musisz
widzieć
to
białasie,
że
nie
zrywa
się,
gdy
ma
się
fart!
Wita
Cię
Szad!
To
te
najprawdziwsze
słowa,
nie
potrafią
dać
się
kochać,
Bo
jak
kochasz
całym
sobą,
to
im
ledwie
tli
się
w
oczach...
Głupota,
czy
ślepota?
Nie
wiesz...
Idziesz,
czy
się
cofasz?
Wiele
dróg
prowadzi
na
szczyt...
Na
mój
jest
jedna
droga!
2 zwrotka:
Zdarzają
się
tu
wieczory,
gdy
powietrze
jest
wilgotne!
Zdarzają
się
poranki,
gdy
słońce
zajrzy
tym
oknem!
11-te
piętro,
ponad,
czasem
tylko
helikopter...
Gdzie
nie
zasnę,
jeden
dom
mam,
tu
cumuję
ster
i
okręt!
Mam
tu
ludzki
świat
w
pigułce
- sprawy
drobne
i
istotne!
Wiem,
już
o
wielu
z
nich
wszystko,
przy
czym
oni
o
mnie
w
ogóle!
Wiem,
co
im
jest
niewygodne...
Co
w
ich
oczach
jest
dobre...
Patrzę
jak
każdy
z
nich
tańczy,
z
własną
gwiazdą
pasadoble!
Ze
szczytu
samotnej
góry,
mam
widok
na
słońca
zachód...
Horyzont
bez
końca
brachu...
Po
widnokrąg
morza
dachów...
Dziecko
fachu
i
rozmachu,
zrodzone
na
kopcach
piachu...
Wysyłam
Ci
tę
muzykę
pełną
smaku
i
zapachu...
Radości
smutku,
pewności,
obojętności
i
strachu...
Muzykę,
co
się
odbija,
od
ścian
betonowych
gmachów...
Wolne
słowa
bez
łańcuchów,
z
papierowych
paragrafów...
Na
prawie
ślepego
trafu
- gram
tu
swoją
partię
szachów.
3 zwrotka:
Dbam
tu
o
wysoki
połysk,
przecież
piszę
swój
życiorys!
Jeden
z
wielu
rozrzuconych,
po
całym
tym
metropolis!
Gdzie
zbyt
wiele
słów
jest
po
nic...
Gdzie
chciwość
rodzi
pomysł!
Gdzie
siebie
nie
oszukasz
i
gdzie
czasu
nie
dogonisz!
Wszystkiego
dobrego
Hommie's!
W
lojalności
fundamenty...
Pamiętaj
- grunt,
czy
stoisz,
nawet
jeśli
lustra
strzępy!
Fałsz,
albo
egoizm
- każdy
płaci
tu
za
błędy!
Czasem
wystarczy
długopis,
którym
można
kuć
diamenty!
Póki
wena
puszcza
pędy...
Póki
gra
ten
chór
zaklęty...
Dopóty
przez
ultradźwięki,
widzę
mój
obwód
zamknięty!
Dla
wielu
to
układ
ciemny...
Patrzą,
jak
bym
tu
kradł
perły...
W
oczekiwaniu
na
werdykt,
stoję
swego
gówna
pewny...!
Każdy
chowa
trupa
z
szafy...
Nie
wierz
w
to,
że
Bóg
nas
zbawi...
Nie
bój
się,
jak
kul
Kadafii!
Idź
to
na
podwórka
nawiń!
Zabij
króla!
Potem
zabij,
tych
wszystkich
Mc's
Wonnabe...
W
piórach
pawich...
Nie
potrafisz?!
Stoję
tak
i
mnie
to
bawi...
1 Intro-Pierwsza Bezsenna Noc
2 Bal na Żyletce
3 Akrobiografia
4 Dzieci Miast
5 Umieram na Wyobraźnię
6 Sprawdzam
7 Gniew
8 W Poczekalni
9 Skit-Druga Bezsenna Noc
10 Nic Nie Stoi w Miejscu
11 Góra
12 Brzydsze Kaczątka
13 Ga...Ga…
14 Niezapominajka
15 3Wflooowklika
16 Nie Wiesz, Komu Depczesz Kwiaty
17 Outro-Sen
18 Taniec Śmierci (Hidden Track)
Attention! N'hésitez pas à laisser des commentaires.