Текст песни Po Każdym Słońcu - Filipek
Mam
dużo
blizn,
ale
dalej
ciała
wiele
Wokół
tych
pizd,
moje
zwrotki
nadal
szczere
I
duże
ego,
niech
się
niesie
do
tych
grajków
Nie
jesteś
mym
kolegą,
jak
cię
znam
z
okresu
hype'u
Mówiłaś
zawsze,
że
jestem
egoistą
Że
jak
się
jebie
wszystko,
to
się
zamykam
z
czystą
Zawsze
marzyłem
tylko
wejść
z
buta
na
blokach
Filip
La
Vida
Loca,
na
stacji
Butan
Propan
Nie
miałem
autorytetów,
jeśli
coś
bolało
- minie
Moje
grono
jak
Hannibal,
wykorzystywało
świnie
Tutaj
nie
ma
wyborów,
wszystko
przychodzi
z
trudem
Byłbym
może
lepszym
wzorem,
gdybym
zdał
na
polibudę
Jestem
dzieckiem
osiedli,
które
wydało
pojebów
Domy
z
kilkoma
piętrami
widziałem
u
kolegów
Próbowałem
chyba
wszystko,
od
studiów
po
korpopracę
Chyba
wszystko,
od
love
do
pornolasek
Nie
umiem
wrzucić
na
luz,
kiedy
patrzę
na
ludzi
Moi
kumple
są
na
wyspach,
tam
nie
ma
all
inclusive
Pisząc
ten
numer
słyszę,
kurwa,
jak
rodzice
mówią
Że
pojebałem
licencjat,
z
rapu
nie
pożyję
długo
Możesz
mnie
nazwać
bucem,
koło
dupy
mi
to
lata
Paru
liczy
na
buraka,
tak
jak
kiedyś
Galata
Przeszedłem
każdy
szczebelek,
od
fejmu
po
mega
hating
Znam
prawdy
nazewnictwo
i
terminologię
klęski
Po
każdym
słońcu
kiedyś
przychodził
deszcz
Tu
nikt
nie
stoi
z
umbrellą,
tak
jak
dupy
z
Cocomo
Jeśli
się
z
tym
nie
liczyłeś,
to
teraz
wiesz
Te
schody
do
szczytu
już
wypluły
gwiazdek
sporo
Najgorsze
jest,
kiedy
nie
masz
o
co
walczyć
Nie
licz
tu
na
przyjaciół,
mają
swoje
życie
Jesteś
depozytariuszem,
ty
musisz
starczyć
Nawet
jeśli
już
przemokłeś,
chce
Ci
się
krzyczeć
Co
to
jest
sława?
Parę
fotek
z
mordami?
Jesteśmy
w
tym
temacie
lat
za
murzynami
Pozdrawiam
tych
co
żyją
tutaj
z
siedzenia
nad
kartką
Ja
próbowałem
rok,
wolny
czas
wjebałem
w
alko
Więc
wracam
lepszy,
ciągle
młodszy
od
tej
ligi
Ale
chyba
już
dojrzały,
choć
nie
wychował
mnie
Biggie
Nie
mam
kolegów
w
mamrze,
ale
ty
mi
też
nie
kłam,
że
Pójdzie
z
tobą
cała
ośka,
wychodzi
śmiech
po
fakcie
Jestem
cichym
erudytą
i
lubię
czytać
w
myślach
Mała
nie
masz
prawa
mówić,
że
chcę
tylko
wykorzystać
Dla
mnie
seks
to
jest
substytut
wejścia
w
doskonałość
Dobra
pierdolę
głupoty,
na
parę
działało
Nie
mówię,
że
to
mój
rok
będzie,
że
zgarnę
kasę
Twoi
raperzy
tak
mówią,
wstając
po
sylwestrze
z
kacem
Jak
chcesz
żebym
ci
uwierzył,
daj
dowód
na
papierze
W
tym
roku
miałem
oczko,
więc
już
ślepo
nie
wierzę
Po
każdym
słońcu
kiedyś
przychodził
deszcz
Tu
nikt
nie
stoi
z
umbrellą,
tak
jak
dupy
z
Cocomo
Jeśli
się
z
tym
nie
liczyłeś,
to
teraz
wiesz
Te
schody
do
szczytu
już
wypluły
gwiazdek
sporo
Najgorsze
jest,
kiedy
nie
masz
o
co
walczyć
Nie
licz
tu
na
przyjaciół,
mają
swoje
życie
Jesteś
depozytariuszem,
ty
musisz
starczyć
Nawet
jeśli
już
przemokłeś,
chce
Ci
się
krzyczeć
Внимание! Не стесняйтесь оставлять отзывы.