Lyrics narcyz - Chivas
Czuję
się
w
połowie
niedobrze
(oh)
Dopiero
zrobiłem
jej
dobrze
Wracam
do
domu,
bo
zarywam
drugą
nockę
I
tak
umieram,
no
to
po
co
mi
ten
pośpiech
wtedy?
Po
nowym
roku
będę
kimś
i
Zrobię
głupie
rzeczy,
by
zapomnieć
o
tym
wszystkim
Nie
wpadnę
w
płacz
i
nie
będę
więcej
krzywdzić
Bla,
bla,
bla,
bla
W
oczy
zajrzyj,
weź,
no
i
zobacz
kto
w
nich
jest
To
dziewczyna
z
parasolem,
bo
poprzednio
padał
deszcz
(czemu
nie
płaczesz?)
W
tych
oczach
nie
ma
łez,
łezki
i
już
tu
nie
będzie
jej
To
co
ujrzą,
pierdolone,
to
zmieniają
w
pleśń
W
dłoni
masz
kwiatki,
w
dłoni
masz
narcyz
Weź
mnie
ogarnij,
bo
dobrze
mnie
znasz
i
Wyrosłem
w
Twoim
ogródku
wtedy
(że
narcyz)
A
tam
chciałaś
mnie
zakopać
kiedyś
(jej
narcyz)
Yo,
dalej
pod
nogami
błoto,
tulipany
robią
krwotok
Tulipany
są
podobno,
tulipany
robią
botoks
Schowaj
twarz,
ty
idioto
(Dzisiaj
nie
chcemy
rozmawiać)
Tyle,
że
nie
chcę
być
jak
inne
kwiatki
Takie,
z
których
często
odrywano
płatki
Nie
szukam
przyjaźni,
miłości
czy
koleżanki
Jestem
w
tym
mistrzem,
stary
Ciąg
nieszczęśliwych
zdarzeń
Dobrze,
że
nie
znasz
prawdy
Choć
mam
kontakty
szklane
W
oczy
zajrzyj,
weź,
no
i
zobacz
kto
w
nich
jest
To
dziewczyna
z
parasolem,
bo
poprzednio
padał
deszcz
(czemu
nie
płaczesz?)
W
tych
oczach
nie
ma
łez,
łezki
i
już
tu
nie
będzie
jej
To
co
ujrzą,
pierdolone,
to
zmieniają
w
pleśń
W
dłoni
masz
kwiatki,
w
dłoni
masz
narcyz
Weź
mnie
ogarnij,
bo
dobrze
mnie
znasz
i
Wyrosłem
w
Twoim
ogródku
wtedy
(że
narcyz)
A
tam
chciałaś
mnie
zakopać
kiedyś
(jej
narcyz)
W
dłoni
masz
kwiatki,
w
dłoni
masz
narcyz
Weź
mnie
ogarnij,
bo
dobrze
mnie
znasz
i
Wyrosłem
w
Twoim
ogródku
wtedy
(że
narcyz)
A
tam
chciałaś
mnie
zakopać
kiedyś
(jej
narcyz)
Attention! Feel free to leave feedback.