Lyrics Piątek Trzynastego (feat. PIH) - Ero
Nawet
urodzeni
w
czepku
chociaż
raz
ten
dzień
mieli
Na
który
klnęli,
jakby
szczęścia
zapomnieli
Od
minionej
niedzieli
tak
czekałeś
na
piątunio
On
pierdolony
trzynasty,
skurwysyn
rzucił
urok
Centralnie
jakby
anioł
stróż
splunął
na
ciebię
W
lustrze
twój
wróg,
dzisiaj
już
nie
lubisz
siebie
Coś
cię
wkurwia
ale
nie
wiesz
co
Jak
zbiegasz
po
schodach
to
zaliczasz
glebę
Śmieje
się
z
ciebie
cieciowa,
może
trochę
boli
głowa
Spóźniony
grzejesz
do
fury,
W
każdym
kole
dziury,
myślisz
"kurwa,
który?"
Ścignąłbyś
tych
żuli,
w
myślach
rozgniatasz
im
czaszki
Patrzysz
i
nie
wierzysz,
gdy
chcesz
wydzwonić
taxi
Ekran
słuchawki
tej
gleby
z
klatki
nie
przeżył
Jakoś
cie
nie
cieszy,
że
cię
nie
namierzy
dzisiaj
nikt
Wszystkie
drzwi
się
zamknęły,
jebany
niefart
Nie
życzę
ci
źle,
lecz
melanżu
nie
polecam,
nie
Jak
jest
źle,
to
tak
źle
jakby
nie
mogło
być
gorzej
Ciągle
stres,
co
to
jest,
że
znów
dzieje
się
tobie
Czy
to
pech,
gdzie
jest
sens,
czy
to
karma
nas
rani
Nie
wiem
lecz,
tutaj
nieszczęścia
chodzą
parami
Jak
jest
źle,
to
tak
źle
jakby
nie
mogło
być
gorzej
Ciągle
stres,
co
to
jest,
że
znów
dzieje
się
tobie
Czy
to
pech,
gdzie
jest
sens,
czy
to
karma
nas
rani
Nie
wiem
lecz,
tutaj
nieszczęścia
chodzą
parami
Każdy
miał
takie
dni,
że
nie
układa
się
nic
Na
wstępie
kanapka
upadem
masłem
do
ziemi
Wstałeś
lewą
nogą,
klniesz
na
prawo
Murphiego
Na
domiar
złego,
ziomal
dziś
piątek
trzynastego
Za
oknem
szarówa,
piździ
i
wszędzie
brudno
Jak
nie
jakaś
kałuża,
to
pewnie
wdepniesz
w
gówno
Ktoś
dzwoni
bardzo
zły,
o
co
pojęcia
nie
masz
I
jak
winny
się
tłumaczysz
z
pieprzonego
pomówienia
Spóźniony
wszędzie,
Nagle
klepie
cię
żandarm
za
palenie
przy
przystanku
Pięknie,
będzie
mandat,
to
jest
pierdolony
skandal
Entuzjazm
ci
nie
wzrasta
i
wtedy
Wierzyciele
dzwonią
ci
z
całego
miasta
Jak
jeden
mąż,
jakby
się
kurwa
zmówili
A
tak
się
składa
ziom,
że
jesteś
pusty
w
tej
chwili
Myślisz
by
się
napić,
ale
ty
pić
nie
możesz
A
resztki
twego
zioła
zdmuchnął
ci
wiatr
na
dworze
Zawsze
może
być
gorzej,
ale
lepiej
nie
krakać
Zamyślony
prawie
wpadłeś
pod
auto
na
pasach
W
kielni
otwiera
się
tasak
i
chcesz
mordować
ludzi
Idziesz
po
szlugi,
i
co?
I
portfel
żeś
zgubił
Jak
jest
źle,
to
tak
źle
jakby
nie
mogło
być
gorzej
Ciągle
stres,
co
to
jest,
że
znów
dzieje
się
tobie
Czy
to
pech,
gdzie
jest
sens,
czy
to
karma
nas
rani
Nie
wiem
lecz,
tutaj
nieszczęścia
chodzą
parami
Jak
jest
źle,
to
tak
źle
jakby
nie
mogło
być
gorzej
Ciągle
stres,
co
to
jest,
że
znów
dzieje
się
tobie
Czy
to
pech,
gdzie
jest
sens,
czy
to
karma
nas
rani
Nie
wiem
lecz,
tutaj
nieszczęścia
chodzą
parami
Trzynastego
w
piątek
na
łeb
sypie
ci
się
gruz,
A
opiekę
ma
nad
tobą
nie
kto
inny,
diabeł
stróż
Gdy
otwierasz
lodówkę,
może
być
już
tylko
gorzej
Smród
drażni
twoje
nozdrze
jakbyś
mieszkał
ziom
na
SORze
Chciałbyś
wyżalić
się
boże,
do
ex
dzwonić
nie
wypada
Inny
typ
od
miesiąca
na
łopatki
ją
rozkłada
Na
nic
dzisiaj
się
nie
nadasz
oceniając
po
okładce
Uciekinier
z
domu
starców
prawie
zabrał
cię
na
maskę
Światło
dnia
na
kaca
tak
bardzo
boli,
Nowy
t-shirt
JWP,
wybucha
butelka
coli
Na
klopie
siadasz,
chwila
luzu,
no
kurwa
w
mordę
Spuściłeś
wodę
i
masz
całą
zmoknięta
torbę
Trzynastego
w
piątek,
znów
kosa
ze
wspólnikami
Łakome
życie,
dzisiaj
wpierdala
cię
kęsami
Pies
ci
wypisuje
mandat,
ty
przeżuwasz
gruby
piach
Bezczelnie
wierz
na
farta,
klepie
furę
mocno
w
dach
Jak
jest
źle,
to
tak
źle
jakby
nie
mogło
być
gorzej
Ciągle
stres,
co
to
jest,
że
znów
dzieje
się
tobie
Czy
to
pech,
gdzie
jest
sens,
czy
to
karma
nas
rani
Nie
wiem
lecz,
tutaj
nieszczęścia
chodzą
parami
Jak
jest
źle,
to
tak
źle
jakby
nie
mogło
być
gorzej
Ciągle
stres,
co
to
jest,
że
znów
dzieje
się
tobie
Czy
to
pech,
gdzie
jest
sens,
czy
to
karma
nas
rani
Nie
wiem
lecz,
tutaj
nieszczęścia
chodzą
parami
Attention! Feel free to leave feedback.