Lyrics Transport - Frank
Znowu
na
mieście
wydane
dwie
stówy
żebym
mógł
wam
patrzeć
prosto
w
oczy
Dziwny
jestem
trochę,
nic
dziwnego
jeśli
to
przeoczysz
Mam
swoje
jazdy
jak
każdy
ale
nie
mam
żadnych
barier
ochronnych
Czasem
zamykam
się
w
chacie
i
doskwiera
problem,
że
wcale
nie
będę
już
młodszy
ja
Wskazuję
na
swoje
cele
palcem,
frajerów
raczę
środkowym,
znów
kaszlę
Na
głowie
ciężary
świata
nie
kaszkiet,
namiary,
dostaję
lokalizację
Byle
w
ten
punkt,
często
się
pozmienia
z
wiatrem,
od
dawna
nie
ma
mnie
tu
Po
prostu
fruń,
ja
sobie
po
prostu
z
trzeciej
osoby
popatrzę
Wszystko
się
zlewa
począwszy
od
dupy,
miała
dać
stabilizację
Kręci
mnie
ziomek
z
gimbalem,
proszę
nie
pierdol
pedale
dzisiaj
znów
nie
zasnę
Wizualne
odliczanie
(co?),
cztery
kreski
przekreślam
(tak!)
Na
spacerze
porozmyślane,
najbliższa
noc
będzie
ciężka
Większość
ludzi,
których
mijam
zazwyczaj
są
smutni
Sam
do
końca
nie
znam
prawdy,
aktorzy
świata
iluzji
Mniemamy
gorsze
i
lepsze
dni,
mniemamy
ciągle
nad
kłamstwem
Kogo
nabijam
w
butelkę,
a
komu
tu
dzisiaj
się
tutaj
poskarżę
Nieważne,
że
późna
jest
pora
i
tak
czuję
powoli,
że
zaraz
zgasnę
Cisza
na
blokach
zwiększa
wyobraźnię,
a
niektórym
na
pewno
jej
dzisiaj
zabraknie
Znowu
przemowa
jak
apel
do
swojego
grona
bo
to
dla
nas
ważne
Tu
chylimy
czoła
nielicznym,
tylko
tym
co
niosą
prawdę,
tylko
tym
co
niosą
Nie
odróżniam
czy
na
jawie
czy
też
we
śnie
Zatrzymałem
się
na
chwile,
gdzie
jest
słońca
blask?
Coś
sobie
nawkręcałem,
to
jest
niedorzeczne
Skrzydełka
niosą
mnie
jakbym
miał
znowu
gdzieś
z
pięć
lat
Odpłynę
znowu
kurwa
albo
znowu
gdzieś
odlecę
Szukam
transportu,
szukam
czegoś
czym
dziś
się
wyleczę
To
tak
dla
sportu,
dla
spokoju
duszy
mych
uniesień
Wolę
być
w
sosie
bo
męczące
życie
się
wypierze
Spędzam
tak
kolejny
dzionek
i
noc
Spędzam
tak
kolejny
weekend
i
rok
Kurwy
nam
mówią
co
robić,
no
szok
Do
kogo
się
dodzwoniłem,
no
halo?
Głuchy
telefon,
wszystko
przekręcają
jak
zabawę
w
koło
bo
chodzi
o
siano
I
cisza,
a
często
coś
tu
wykluczają
i
po
raz
kolejny
się
zdziwię
Nie
odróżniam
czy
na
jawie
czy
też
we
śnie
Zatrzymałem
się
na
chwile,
gdzie
jest
słońca
blask?
Coś
sobie
nawkręcałem
to
jest
niedorzeczne
Skrzydełka
niosą
mnie
jakbym
miał
znowu
gdzieś
z
pięć
lat
Odpłynę
znowu
kurwa
albo
znowu
gdzieś
odlecę
Szukam
transportu,
szukam
czegoś
czym
dziś
się
wyleczę
To
tak
dla
sportu,
dla
spokoju
duszy
mych
uniesień
Wolę
być
w
sosie
bo
męczące
życie
się
wypierze
Do
kogo
się
dodzwoniłem,
no
halo?
(Wolę
być
w
sosie
bo
męczące
życie
się
wypierze)
Spędzam
tak
kolejny
dzionek
i
noc
(Spędzam
tak
kolejny
weekend
i
rok)
Wszystko
się
zlewa
począwszy
od
dupy,
miała
dać
stabilizację
Attention! Feel free to leave feedback.