Jacek Kaczmarski - Starość Piotra Wysockiego Lyrics

Lyrics Starość Piotra Wysockiego - Jacek Kaczmarski



Czasem mówi jak człowiek
Rękę poda uśmiechnie się uprzejmie
A czasem błyśnie szaleństwem spod powiek
I wtedy ma w oczach Syberię
Nocą pali światła w oknach
I krzyczy - matki straszą nim dzieci
Generale Sowiński reduta od krwi mokra
Niech pan nas Bogu poleci!
Nie wychodźcie z obozu
Wybiją was jak kaczki
Cały się kurczy i marszczy
Kiedy się musi meldować co miesiąc
Po dwudziestu sześciu latach carscy
W obłęd powstańca nie wierzą
Trzema ciosami zrąbał drzewo
I śmiał się - to masło nie pień
Rąbaliśmy z tymi co zostali w śniegach
Pnie zmarznięte na kamień
Generale Sowiński
Dlaczego cię nie widzę
Chodzi chyłkiem po Warce
I zagląda nagle ludziom w oczy
Jakby w każdym widział wroga albo zdrajcę
Widmo bezsennych nocy
Ich głosy generale o krok
Ich głosy generale o krok
Śmieje się Moskal nade mną pochylony
Śmieje się Moskal nade mną pochylony
Już po walce, generale, już po walce
Ten okop jest stracony



Writer(s): Jacek Kaczmarski


Jacek Kaczmarski - Krzyk
Album Krzyk
date of release
16-11-2002




Attention! Feel free to leave feedback.