Lyrics Wydarzenie w knajpie - Jacek Kaczmarski
W
knajpie
na
zielonych
ścianach
rozwieszono
tu
i
tam
Trzy
obrazki
zdjęć
parę
i
folder
Przy
stoliku
kapitan
pochylony
pije
sam
- Czy
tu
wolne
- spytałem
- wolne
- Zapal
synu
- nie
palę
- jak
nie
palisz
to
pij
Patrz
akurat
została
nam
resztka
Nim
przyniosą
coś
więcej
to
pod
chuch
popłucz
ryj
Twoje
zdrowie
bądź
zdrów
- nie
omieszkam
- No
i
cóż
- po
kolejce
Kapitan
mi
rzekł
- Wódę
ciągniesz
jak
stary
nie
kryję
A
czyś
czołg
widział
z
bliska
do
ataku
czyś
szedł
Kiedy
pocisk
nad
uchem
ci
wyje
Ja
pod
Kurskiem
w
okopach
pośród
trupów
i
krwi
Byłem
wtedy
sierżantem
a
w
boju
Za
moimi
plecami
byli
tacy
jak
ty
A
tyś
żył
tutaj
sobie
w
spokoju!
Nagle
umilkł
znów
wypił
potem
podnieść
się
chciał
Patrząc
na
mnie
by
może
przestraszyć
- Ja
pół
życia
łajdaku
za
ciebie
żem
dał
Ty
przez
palce
je
puszczasz
Judaszu!
A
karabin
ci
dać!
A
do
boju
cię
gnać!
A
ty
wódę
tu
chlasz
z
kombatantem!
- Czułem
się
jak
w
okopie
w
kurskim
piekle
gdzieś
tam
Gdzie
kapitan
był
jeszcze
sierżantem
On
się
szarpał
i
pił
on
pijany
już
był
I
nie
puszczał
mnie
aż
do
wieczora
Wreszcie
mu
odpaliłem
kiedy
opadł
już
z
sił
- Kapitanie
nie
będziesz
majorem!
Attention! Feel free to leave feedback.