Lyrics Ach, ten lek - Kabaret Starszych Panów
ONA
Ach,
ten
lęk,
żeński
lęk,
co
mną
władnie
przez
twój
wdzięk
–
męski
wdzięk
–
niech
przepadnie!
Z
twoich
żył
do
mych
żył
przelej
burzę
–
nie
mam
sił,
nie
mam
sił
bać
się
dłużej!
ON
Ach!
Ach!
Ach!
Ach!
Ona
nie
ma
sił!
ONA
Nieś
mnie
gdzieś
albo
weź
i
na
miejscu
uczyń
to
Waterloo,
mój
zwycięzco!
A
wy
z
nas
–
proszę
was
–
się
nie
śmiejcie,
inny
czas,
inny
czas
–
proszę
was.
A
wy
z
nas
–
proszę
was
–
się
nie
śmiejcie,
inny
czas,
inny
czas
zrozumiejcie!
ON
W
czynu
stal,
w
czynu
stal
nim
uderzę
–
jakiś
żal,
rzewny
żal
za
czymś
bierze...
Może
za
lic
twych
pa-
nieńskim
pąsem,
który
na
zawsze
ja
z
nich
już
strącę.
ONA
Ach!
Ach!
Ach!
Ach!
On
go
strąci
mi!
ON
No
i
to
–
właśnie
to
–
tak
mnie
cofa,
żem
ja
pro-
żem
ja
pro-
żem
ja
profan.
Lecz
wy
z
nas
–
proszę
was
–
się
nie
śmiejcie,
inny
czas,
inny
czas
–
proszę
was.
A
wy
z
nas
–
proszę
was
–
się
nie
śmiejcie,
inny
czas,
inny
czas
zrozumiejcie!
OBOJE
Tyle
trwóg
–
miły
Bóg
–
to
katorga!
Ciężki
próg
to
dla
nóg
naszych
czworga!
Lżejszym
go
czyni
to
minimalnie,
że
przekro-
czy
się
cho-
ciaż
legalnie.
Ach!
Ach!
Ach!
Ach!
Niebywały
strach!
Lecz
choć
rze-
czy
te
nie
idą
prosto
–
nikt
nie
prze-
czy,
że
bę-
dzie
potomstwo!
Więc
wy
z
nas
–
proszę
was
–
się
nie
śmiejcie,
inny
czas,
inny
czas
–
proszę
was.
A
wy
z
nas
–
proszę
was
–
się
nie
śmiejcie,
inny
czas,
inny
czas
zrozumiejcie!
Attention! Feel free to leave feedback.