Lyrics Panna Wampir - Kukon
Pijesz
moją
wódę,
ja
jem
twoje
prochy
I
wszystko
jest
fajnie,
wszystko
jest
okej
Popatrz,
jak
tańczą
moi
przyjaciele
Jestem
z
nich
dumny,
ty
suko
bez
uczuć
Nie
jesteś
w
stanie
mnie
ukłuć,
ukąsić
Nie
jesteś
w
stanie
pokazać
mi
nic
Nic
Ostatni
worek
leży
na
podłodze
i
to
całkiem
pusty
jak
my
Pusty
jak
ja
i
ty
Zaraz
przyjadą
i
zostawię
samą
cię
w
moim
łóżku
do
gry
W
łóżku
do
gry
Niech
nie
widzą,
jaki
jestem
Niech
im
krzyczy
jeszcze
więcej,
zaraz
wejdę
jeszcze
głębiej
Ręce
czerwone
jak
serce
Plamy
na
białej
sukience
zostaną
z
tobą
na
zawsze
- to
syf
Wpierdalam
jej
prochy,
ona
pije
moją
wódę
To
wszystko
jest
krótkie
i
sypkie
jak
syf
Mamo,
jakaś
dziwka
mnie
łapie
za
kurtkę
Co
mam
powiedzieć,
aby
sobie
szli?
To
wszystko
cię
może
wykończyć
Ja
mogę
cię
zacząć
od
nowa
Oni
wyglądali
tu
wszyscy
tak
samo
Dziwnie
pachniała,
nie
chciałem
spróbować
Jasną
ma
skórę
i
mówi
coś
szyfrem
Od
stówy
do
bańki
łatwo
zgubić
liczbę
Na
bloku
ich
oczy
wyglądały
czyściej
Po
molly
też
jakoś
ruszały
się
żywiej
Zanim
zdechnę,
obserwuj,
jak
żyję
Zanim
zgasnę,
oglądaj,
jak
płonę
Zanim
wyjdę,
się
jeszcze
napiję
Zanim
przegram,
poderżnę
im
gardło
i
chuj
Zanim
przyszło
siano,
były
krzyki
i
bunt
Wpadaj,
młoda
damo,
mam
wódę
i
nóż
Mam
wódę
i
nóż
Tu
piękny
ból
i
wspólny
problem
Nie
tak
sobie
to
wyobrażałaś
To
piękny
ból
i
wspólny
problem,
ale
cóż
Nie
przestawaj
być
zagadką
Trzymam
nóż
i
lecę
na
dno,
ryjem
w
dół,
patrzę
na
miasto
Nie
przestawaj
być
zagadką,
trzymam
nóż
i
lecę
na
dno
Ryjem
w
dół,
patrzę
na
miasto,
nie
przestawaj
być
zagadką
Nie
przestawaj
być
zagadką,
trzymam
nóż
i
lecę
na
dno
Ryjem
w
dół,
patrzę
na
miasto,
nie
przestawaj
być
zagadką
Trzymam
nóż
i
lecę
na
dno,
ryjem
w
dół,
patrzę
na
miasto
Nie
przestawaj
być
zagadką
Nie
przestawaj
być
zagadką
Attention! Feel free to leave feedback.