Marek Dyjak - Golgota Lyrics

Lyrics Golgota - Marek Dyjak



Gdy autobus rusza wyrzucam papierosa
Choć kierowcy linii całkiem podmiejskiej
Jakoś obojętne dokąd chcemy jechać
Po co, skąd, kiedy, czemu i za jaką cenę.
A bilet kosztował trzydzieści srebrników
Do stacji z napisem pożółkłym Golgota.
Miałem sen; ktoś mój portret zawiesił na drzewie,
Padał deszcz, potem pękła zasłona ze złota.
Brudny autobus do stacji Golgota
Ukradkiem zerkam przez judasz przetarty
Palcem w szybie. Mijamy stacje i zakręty.
Tak się dłuży w tej podróży jakbyśmy do nieba.
Rżną w karty żołnierze. Piją. Będzie bieda.
Chytrus Chrystus się przysiadł - fałsz winem przepija.
Znów handel mu się udał, stare ciuchy sprzedał.
Więc się cieszy, choć od rana coś kłuje go w krzyżu.
Zapomniany autobus do stacji Golgota
Raptem staje - z kół uciekło ze świstem powietrze.
Kiedy Chrystus pijany klnie na swego ojca
W twarz od niego dostaje - w dół spada po stopniach.
Brudny autobus do stacji Golgota
Ukradkiem zerkam przez judasz przetarty
Palcem w szybie. Mijamy stacje i zakręty.
Tak się dłuży w tej podróży jakbyśmy do nieba.
Pewnie jutro ktoś opisze incydent ten zwykły
Ubarwiając apokryfem w brukowej gazecie,
Jakiś żul, jakiś pismak, nadworny poeta
By nie nudził się czytelnik tłusty przy obiedzie.
Jutro Chrystus się doigra, zawiśnie na krzyżu,
Może za to, że Piłata w pokera oszwabi.
Nie pojedzie nikt na Golgotę, na pogrzeb
Wszyscy pójdą. Potem stypa. Będzie trochę zabawy.
Brudny autobus do stacji Golgota
Ukradkiem zerkam przez judasz przetarty
Palcem w szybie. Mijamy stacje i zakręty.
Tak się dłuży w tej podróży jakbyśmy do nieba.



Writer(s): Robert Kasprzycki


Marek Dyjak - Moje Fado
Album Moje Fado
date of release
19-01-2017




Attention! Feel free to leave feedback.