Lyrics Art Brut - Myslovitz
To
do
ludzi
jest
krzyk
Delikatny
tak
To
wołanie
bez
słów
Chcesz
usłyszeć,
patrz
Radość
tworzy
tę
myśl
Rzeźbi
tak
jak
chce
Zwalcza
lek
Granic
mniej
Wykluczony
bez
wad
Które
można
mieć
Zachwyt
dziecka
to
stan
Dla
nich
wiem,
to
sen
Tak
bardzo
inny
A
pewnie
ten
sam
To
może
jest
tłem
Jest
gdzieś
tam
Który
z
nich
to
jest
(to
jest)
Ten
prawdziwy
świat
(świat)
Mój
(mój),
Twój
(Twój),
jej
(jej),
albo
wasz
(albo
wasz)
Pewnie
ich
(pewnie
ich)
Jego
też
(jego
też)
Więc
(więc)
chyba
nasz
(chyba
nasz)
I
naiwnie
jak
nikt
Żaden
dźwięk
czy
szept
No
i
szczery
ten
gest
Spontaniczny
też
Jakby
na
przekór
tym
Doskonale
pięknym,
znam
Tym,
co
są
Co
w
alejach
gwiazd
Który
z
nich
to
jest
(to
jest)
Ten
prawdziwy
świat
(świat)
Mój
(mój),
Twój
(Twój),
jej
(jej),
wasz
(wasz)
Ich
(ich)
Jego
też
(jego
też)
Więc
(więc)
chyba
nasz
(chyba
nasz)
Który
z
nich
(który
z
nich)
to
jest
ten
(to
jest
ten)
Trafny
punkt
(trafny
punkt)
widać
żal
(widać
żal)
Jeszcze
coś
(jeszcze
coś)
oprócz
nas
(oprócz
nas)
Z
obu
stron
(z
obu
stron)
dzieje
się
(dzieje
się)
Kolorowy
z
drewna
ludzi
tłum
Malych
kobiet,
panów
stu
Muchomorów,
sanek
liczb
Przytulają
się,
to
nic
Kalendarze,
cyfry,
pełno
dat
Autoportret,
siedem
pań
W
okularach
siwych
dam
Dziwnych
zwierzat,
mnogość
klat
Pod
sukniami
patrzą
na
Świętość,
aniol,
byki,
twarz
Oryginalną
wieczność
ma
Przytulają
się,
przytulają
się,
przytulają
się...
Przytulają
się,
przytulają
się,
przytulają
się,
przytulają
się...
Przytulają
się,
przytulają
się,
przytulają
się,
przytulają
się...
Przytulają
się...
Attention! Feel free to leave feedback.