Lyrics Esa Mujer - Patrulla 81
Moje
ziomki.
Co?
Moje
ziomki.
Moje
ziomki.
Moje
ziomki.
Ej,
joł,
jesteście
gotowi?
A
jak?
Z
do
J
do
P
Ja
i
moje
ziomki,
ja
i
moje
ziomki
Wbijamy
do
klubu,
ochrona
zbija
nam
piątki.
Patrzą
się
trzy
sikorki,
jedna
będzie
brana,
A
jak
znam
tą
ekipę,
to
pewnie
wszystkie
na
raz.
DJ,
weź
wypierdalaj,
nie
słucham
techno,
Przejmuje
scenę,
daj
mi
majka,
zrobię
piekło.
A
ty
kochana
get
low,
bit
jest
miazga,
Ja
i
moje
ziomki
uwielbiamy
je
sprawdzać.
Nie
jesteś
jak
każda,
każda
chce
być
jak
ty,
Nie
wiem
czy
to
przez
te
ruchy,
czy
przez
te
pośladki.
Wchodzę
w
bit
jak
do
klatki,
mój
dobry
ziomek
Livio,
Tak
tratuje
scenę,
jak
chcesz
no
to
mi
wyskocz.
Tak
robię
Hip-Hop,
rok
20
14,
Ja
i
moje
ziomki
robimy
se
z
bitów
miazgę.
Robimy
to
naprawdę,
robimy
to
bez
przerwy,
Ja
i
moje
ziomki,
wiesz
kto
robi
te
manewry.
Ja
i
moje
ziomki
nie
umywamy
rąk
i
Siadamy,
gadamy,
jaramy
gibonki,
Tym
bardziej,
że
ziomki
mają
kasę
w
piątki,
Po
przybiciu
piątki
szukamy
tu
piątki.
Ja
i
moje
ziomki
Ja
i
moje
ziomki
nie
umywamy
rąk
i
Siadamy,
gadamy,
jaramy
gibonki,
Tym
bardziej,
że
ziomki
mają
kasę
w
piątki,
Po
przybiciu
piątki
szukamy
tu
piątki.
To
do
wszystkich,
co
stukają
w
kieliszki
I
od
gorącej
fifki
mają
osmolone
pyski.
Dobry
balet,
fajne
dziewczyny,
żadne
rozkminy,
Ani
imieniny,
czyli
ani
twoje,
ani
moje
biby.
Dalej,
do
chwili
aż
zobaczymy
własne
myśli,
Na
bank
dziś
widziałem
tą
laskę
zanim
tu
przyszliśmy.
Znam
fajną
zabawę,
nazywa
się
"Pokaż
Cycki!",
Jest
tylko
jedno
'ale',
muszą
się
nawalić
wszyscy.
Spieprzaj,
wracam
do
indici
haze'a,
Sorry
wolę
dziś
cannabis
niż
przewracać
krzesła.
Widzę
ich
savoir
vivre,
przyznaje,
niezła
beka,
Jedna
seta,
drugi
etap,
trzeci
wyniszczy
człowieka.
Nie
piję
pięć
lat,
rozumiem,
chcesz
się
najebać
Z
chłopami,
jak
trzeba
dostać
w
mordę
lub
medal.
Pamiętaj,
wszystko
będzie
dobrze,
z
ziomkami
nie
straszny
melanż,
Bo
kiedy
piją
goudę,
za
śledzia
robi
im
straż
miejska
Refren.:
Moje
ziomki,
moje
ziomki
Ja
i
moje,
ja
i
moje,
ja
i
moje
ziomki.
Gdy
zawołasz
o
pomoc,
zobaczysz,
się
nie
zawiedziesz,
Prawdziwych
przyjaciół
nie
traci
się
w
biedzie.
Wzajemny
szacunek,
cechuję
ekipę,
Masz
odmienny
stosunek,
lądujesz
z
kwitem.
W
głowie
się
nikomu
tu
od
forsy
nie
pieprzy,
Ja
i
moje
ziomki,
nikt
gorszy,
nikt
lepszy.
Przyjaźni
nie
da
się
kupić,
bo
to
jest
bez
ceny,
Zaufania
nie
odkupisz,
weź
se
ten
wers
przemyśl.
Są
moi
ludzie,
uśmiech
nie
schodzi
mi
ze
szczeny,
Ja
i
moje
ziomy,
Ci
z
podwórka
i
Ci
ze
sceny.
Nie
używamy
półsłówek,
mówimy
co
jest
pięć,
Rap
zawsze
gramy
na
stówę
a
w
klubie
pęka
rtęć.
Dajemy
jeszcze
więcej
ognia
i
jara
się
wiara,
Jara
się
sala
i
zaraz
zjara
się
na
raz
tu
cała.
Rap
Najlepszej
Marki
leci
w
obieg,
Za
wasze
zdrowie,
za
zdrowie
waszych
dzieci
i
kobiet,
bang!
Refren.:
Moje
ziomki,
moje
ziomki,
Ja
i
moje,
ja
i
moje,
ja
i
moje
ziomki.
4.Chada
Zapraszasz
nas
na
melanż
to
nastaw
się
na
straty,
Z
nami
przepiękne
kobiety,
nie
osiedlowe
gnaty.
Ty
nie
parz
nam
herbaty,
to
nie
pora
na
smutki,
Zachowaj
się
jak
trzeba
i
leć
po
skrzynkę
wódki.
Gamoni
mamy
dosyć,
mówiłem
o
tym
nie
raz,
Nie
przepalają
tempa,
gdy
wbijamy
na
melanż.
Dociera
to
do
Ciebie?
Masz
tu
prawdziwych
graczy,
Bo
zaraz
w
inny
sposób
mogę
to
wytłumaczyć.
Koleżanka
wybaczy,
nie
znasz
takiego
Chady,
W
balecie
wykazuje
skłonności
do
przesady.
My
mamy
te
układy,
lecimy
po
tych
bitach,
Cały
czas
solidarnie
trzyma
się
ta
ekipa.
Nikt
nie
jest
jak
ta
cipa,
wbij
sobie
to
do
czaszki,
Jak
bracie
idę
siedzieć,
nie
martwię
się
o
paczki.
Na
głowach
proste
daszki,
tu
każdy
tak
się
nosi,
Nawet,
gdy
dojebiemy,
to
umiemy
przeprosić.
Attention! Feel free to leave feedback.