Lyrics Ebe Ebe - Rogal DDL
Mefedron
to
szmata,
suki
nie
chce
znać,
jebać
Może
z
kurwą
ruszę
Jeśli
zajdzie
potrzeba,
a
na
razie
to
to
zlewam,
jebać
Czegoś
się
spodziewał,
że
tutaj
zginę?
Pu
pu
pu,
nie
ten
rocznik
skurwysynie
Farszem
nabijam
cukinie,
jeśli
bit
byłby
cukinią
Ding
dong,
nie
pojedziesz
tą
windą
Zagrasz
w
ping
pong,
to
kurwa
odbij
Lubisz
plotki,
Ty
mój
chuj
jest
słodki
Twoje
ruchy
mrzonki,
Twoje
ziomki
to
pionki
Przeciwko
nam
kurwa
rządowe
czołgi
Czujesz
się
spokojny,
to
pewnie
żyjesz
w
błędzie
Czujesz
niespokojnie,
to
pewnie
masz
wyjęte
Parę
nocy
z
rzędu
przegrywasz
z
wielodobem
Zasypiasz,
pierdolić
ćpuńskie
fobie
(tfu!)
Jadę
z
tym,
jakbym
kurwa
jechał
z
dziwką
Polska,
Warszawa,
Ciemna
Strefa,
Hip-Hop
Macie
coś
przeciwko?
To
mamy
beef
na
noże
Dobry
Boże,
ja
pierdole
co
za
młodzież
Co
się
rap
to
się
woże,
no
bo
co
kurwa
nie
może?
Chuj
mnie
boli
co
se
napiszesz
na
forze
Jointy
smoże,
voilà
madame
Ty
kurwa
taka,
że
by
smyrnął
po
pośladach
Takie
właśnie
tutaj
wypierdalam
A
Ty
w
populizmach
się
upierdalaj
Dzyń
dzyń,
co
tam
morda
u
Ciebie?
Ebe
ebe,
ebe
ebe
ebe
I
bardzo
dobrze,
to
nie
głuchy
telefon
Idź
pokrzycz
do
lasu,
to
usłyszysz
echo
Echo,
satelita
wysoko
Namierza
Twój
telefon,
logowania
(Hello
Moto)
Weź
ogarnij
coś
by
nie
wiedział
o
tym
nikt
Że
ściany
mają
uszy
wiadomo
nie
od
dziś
Sąsiedzi
złe
intencje,
zawodzi
czynnik
ludzki
Tak
jak
bydle
leci
do
garnka
wódki
Potęga
gotówki,
nie
chce
skończyć
jak
reszta
Zresztą
znowu
wypada
reszka
Jebana
dilerka,
wróżby
z
białego
prochu
Wybierz
jedną
liczbę
od
dziesięciu
do
roku
Atmosfera
gęsta
coraz
bardziej
w
butli
Exclusive
rich
bitch,
kupują
futra
z
nutrii
Putry,
kasyna,
hotele,
zabawa
Jebnie
Ci
pikawa
kurwa
fa,
zawał
La
viva
lambada,
ładnie
żeś
nakłamał
Sąd
Cię
uniewinnia,
bo
sam
tego
nie
ogarnia
To
nie
kurwa
narnia,
choć
tysiące
bajek
Cuda-wianki,
pióropusze,
kaszel
od
ruskich
fajek
Tiri
titi,
meliniarsko
kurwa
dewastacyjne
graffiti
Pod
kołami
big
city,
a
problemy
największe
Zawsze
ktoś
do
kogoś
ma
gdzieś
o
coś
pretensje
Ktoś
maczety,
miecze,
ktoś
ma
rottweilery
Ktoś
pierwsza
liga
samar,
ktoś
dopierdolony
steryd
Ktoś
ma
dobry
rap,
a
ktoś
go
kurwa
nie
ma
Siema,
siema,
siema,
pozdrowienia
z
podziemia
Wpierdalam
się
na
bit
jak
prostytutki
Rocco
Kurwy
biorą
głęboko
jak
dno
ma
Morskie
Oko
Oto
rap
pierwsza
liga,
podziemny
mainstream
Odwrócony
uśmiech
po
tym
na
pewno
masz
szerszy
Wersy,
pisane
późną
nocą
na
dopale
Radiowozy
na
sygnale
w
tą
i
wewtą
krążą
stale
Białe
kitrasz
w
majtach,
w
klubach
trwa
rajza
Wiksa
hajda-hajda
awantury
jak
Al-Kaida
Się
wychyla
łajza?
Jeb
cep
na
łeb!
Nokaut
is
dead
- zszedł
i
come
back
Pech,
bo
ich
trzech,
odwet
robią
jego
ziomki
Na
szczękowej
chirurgii
lekarz
w
całości
łączy
1 Stajl
2 Intro
3 Ninja
4 Szyny Były Złe
5 Legginsy W Kwiaty
6 Ebe Ebe
7 77777
8 666
9 Outro (Nielegal 215)
Attention! Feel free to leave feedback.