Lyrics Laleczka Z Saskiej Porcelany - Sara Galant
Odkąd
pamiętam
zawsze
stała,
Na
toaletce
obok
lustra.
W
białych
baletkach
wychylona,
W
powietrzu
uniesiona
nóżka.
Nudziła
się
wśród
bibelotów,
Kurz
wyłapując
w
suknie
złotą,
I
tylko
z
dołu
perski
dywan
Czasem
jej
puszczał
perskie
oko.
Laleczka
z
saskiej
porcelany,
Twarz
miala
bladą
jak
pergamin,
Nie
miała
taty
ani
mamy
I
nie
tęskniła
ani,
ani.
Aż
dnia
pewnego
na
komodzie,
Prześliczny
książe
nagle
stanął,
Kapelusz
miał
w
zastygłej
dłoni
I
piękny
uśmiech
z
porcelany.
A
w
niej
zabiło
małe
serce,
Co
nie
jest
taką
prostą
sprawą
I
sniła
że
dla
niego
tańczy,
A
on
ukradkiem
bije
brawo.
Laleczka
z
saskeij
porcelany,
Twarz
miala
bladą
jak
pergamin,
Nie
miała
taty
ani
mamy
I
nie
tęskniła
ani,
ani.
Jej
siostrą,
była
dumna
waza,
A
bratem
zabytkowy
lichtarz.
Leleczka
z
saskiej
porcelany,
Maleńka
śliczna
pozytywka.
Lecz
jakże
kruche
bywa
szczęście,
W
nietrwałym
świecie
z
porcelany,
Złośliwy
wiatr
zatrzasnął
okno
I
książe
rozbił
się
na
Amen.
I
znowu
stoi
obok
lustra,
Na
toaletce
całkiem
sama
I
tylko
jedna
mała
kropla
Spłynęła
w
dół,
po
porcelanie.
Laleczka
z
saskeij
porcelany,
Twarz
miała
bladą
jak
pergamin,
Na
zawsze
odszedł
ukochany,
A
ona
wciąż
tęskniła
za
nim.
Jej
siostrą,
była
dumna
waza,
A
bratem
zabytkowy
lichtarz.
Leleczka
z
saskiej
porcelany,
Maleńka
smutna
pozytywka.
Attention! Feel free to leave feedback.