Lyrics and translation Slums Attack - Kolejny Stracony Dzień

Kolejny Stracony Dzień

Czy znacie to?
Wow, DJ Decks
Kolejny stracony dzień z życia poza kontrolą

Jak SETRA wrzuty luty na poznańskich wagonach
Tak cieszy każdy ranek jak z kobietą w ramionach
Zasypiam się i budzę, przy muzyce się nie nudzę
Przyjaźni nie zmieniam, na pieniądze nie zamieniam
Nie przeliczam, idę dalej, wiadomo nie ma lekko
Chłopaków pies porobił i penitencjarne piekło
Jeb to, jeb to dla rządowych instytucji otwarta nienawiść
Kurwo nas nie możesz zabić
SLU - Onomato, słowem walczę, piach pod butem
Tutaj biedne społeczeństwo, zagra pod życiową nutę
I dlatego co ma lute, innych rozwiązań nie szukam
Dla kobiet też coś mam typu dziwka czy suka
Zwady nie szukaj, chcesz mieć bezpośredni kontakt?
Dobrze ruszają się biodra, pełne usta, twarde cycki
Codzień szukają rozrywki, potem obolałe cipki
W rytmie tej samej melodii, pod dyktando tej modlitwy
Wielokrotnie przełożona siostra Boga się nie boi
Posłuchaj mnie dziecinko, w ten sposób nie zarobisz

Znów kolejny dzień ci uciekł, głupot narobiłeś jeszcze więcej
Jak na razie do tej pory życia swego zmienić nie chcę
Znów kolejny dzień ci uciekł, głupot narobiłeś jeszcze więcej
Jak na razie do tej pory życia swego zmienić nie chcę

Albo radę damy, albo jak tynk odpadamy
Stare mury, stare bramy, kamienice dobrze znamy
Piwko na prześwicie, toczy się jeżyckie życie
Żadnej diametralnej zmiany, ty myślałeś, że co mamy
Co, willa i basen ukoronowaniem pracy
Na razie nic z tego, to marzenie wiele znaczy
To dużo tłumaczy, chwila moment i uciekasz
Kładziesz podpałkę pod grilla, z drinkiem na swych ziomków czekasz
Sprawdź wodę w basenie, jakieś twarde suty wyszczyp
Bo to co zobaczyłeś zdało ci się tylko przyśnić
Ciepły jesienny wiatr rozwiał wszelkie wątpliwości
Fata kurwa ta morgana, czas wyskubać oszczędności
Dwa trzydzieści mam na Pilsa, niby chuj, ja go fu
Typy piją słodką lu, dzieci wracają ze szkół
A przed skrzyżowaniem, niedaleko tuż pod trójką
Jakiś typek z komórką umawia się z maniurką
Mijam go, przycinam, e zadyma, gejsza mięknie
Obchodzi mnie łukiem, ja uśmiecham się pięknie
Konkret rozbujany, gonię holendra siódemkę
Przesiadam się na rondzie, co za upał, mokre spodnie
Nie czekam na neoplan, pod relaks z buta dojdę
Tranzyt, tranzyt, rymy w głowie sygnał tłamsi
Alarm wibracyjny, odebrałem message ważny
Myśli się spiętrzyły no i koniec wyobraźni
Widocznie dzień nie dobry na wolno stylowe jazdy
Z lekką zadyszką głodny w porze obiadowej
Omijam monopolkę na szczoszały słyszę (polej!)
Mijam kolejną krzyżówkę, na pasach widzę Sajgon
Fury na piskówach gnają, nie stają, wyprzedzają
Pieszych zabijają, rzucam mięsem i przyśpieszam
Wymuszam pierwszeństwo i do domu prosto zmierzam

Znów kolejny dzień ci uciekł, głupot narobiłeś jeszcze więcej (wszyscy)
Jak na razie do tej pory życia swego zmienić nie chcę (wszyscy)
Znów kolejny dzień ci uciekł, głupot narobiłeś jeszcze więcej (e, e...)
Jak na razie do tej pory życia swego zmienić nie chcę

Очередной потерянный день

Знакомое чувство?
Wow, DJ Decks
Очередной потерянный день, жизнь вне контроля

Как SETRA, мощные удары по познанским вагонам
Так радует каждое утро, как с женщиной в объятиях
Засыпаю и просыпаюсь, с музыкой не скучаю
Дружбу не меняю, на деньги не размениваю
Не считаю, иду дальше, понятно, нелегко
Парней псы загрызли, и ад тюремный ждёт их
К чёрту, к чёрту правительственные институты, открытая ненависть
Сука, ты нас не убьёшь
SLU - Onomato, словом сражаюсь, песок под ботинком
Здесь бедное общество, сыграю под жизненную ноту
И поэтому что есть мощного, других решений не ищу
Для женщин тоже кое-что есть, типа шлюха или сука
Ссоры не ищи, хочешь прямой контакт?
Хорошо двигаются бёдра, полные губы, твёрдые сиськи
Каждый день ищут развлечений, потом болят киски
В ритме той же мелодии, под диктовку этой молитвы
Многократно перекрещённая сестра Бога не боится
Послушай меня, детка, таким способом не заработаешь

Снова очередной день у тебя ушёл, глупостей наделал ещё больше
Пока что до сих пор свою жизнь менять не хочу
Снова очередной день у тебя ушёл, глупостей наделал ещё больше
Пока что до сих пор свою жизнь менять не хочу

Или совет дадим, или как штукатурка отвалимся
Старые стены, старые ворота, дома каменные хорошо знаем
Пивко на просвет, течёт ежицкая жизнь
Никаких кардинальных изменений, ты думал, что у нас есть
Что, вилла и бассейн – венец труда?
Пока ничего подобного, эта мечта много значит
Это многое объясняет, миг – и ты убегаешь
Кладёшь растопку под гриль, с коктейлем своих дружков ждёшь
Проверь воду в бассейне, какие-то твёрдые сиськи ущипни
Потому что то, что ты увидел, тебе только приснилось
Тёплый осенний ветер развеял все сомнения
Фата-моргана, блин, пора выскребать сбережения
Два тридцать у меня на Pilsner, вроде фигня, я его фу
Парни пьют сладкую lu, дети возвращаются из школ
А перед перекрёстком, недалеко, прямо под тройкой
Какой-то тип с мобильником договаривается с проституткой
Прохожу мимо, подрезаю, эй, заварушка, гейша млеет
Мне наплевать, я красиво улыбаюсь
Конкретно разбушевался, гоню голландскую семёрку
Пересаживаюсь на кольцевой, какая жара, мокрые штаны
Не жду автобус, под расслабон пешком дойду
Транзит, транзит, рифмы в голове глушат сигнал
Виброзвонок, получил важное сообщение
Мысли нахлынули, и конец фантазиям
Видно, день неподходящий для фристайла
С лёгкой одышкой, голодный в обеденное время
Обхожу монопольку, на шашлыки слышу (наливай!)
Прохожу ещё один перекрёсток, на пешеходном переходе вижу Сайгон
Тачки на визге несутся, не останавливаются, обгоняют
Пешеходов сбивают, газую и ускоряюсь
Вынуждаю уступить дорогу и прямо домой направляюсь

Снова очередной день у тебя ушёл, глупостей наделал ещё больше (все)
Пока что до сих пор свою жизнь менять не хочу (все)
Снова очередной день у тебя ушёл, глупостей наделал ещё больше (э, э...)
Пока что до сих пор свою жизнь менять не хочу