Lyrics Nie Bądź Tak Sobą - Warszafski Deszcz
Ile
razy
już
słyszałeś
to?
"Bądź
sobą"
Tak
Ci
mówi
ten
obok?
Ty,
rusz
głową.
Powtarzasz
słowo
w
słowo
to,
co
oni.
A
tak
będąc
sobą
tylko
upodabniasz
się
do
nich.
Zastanawiasz
się
nad
życiem,
"Kim
ja
jestem?"
- pytasz.
Za
kim
pójdziesz
w
ciemno
i
co
chwytasz
z
zewnątrz.
Znajdziesz
prawdę
czy
raczej
utoniesz
w
mitach.
Swego
życia
nie
powinieneś
zmieniać
tak
na
pewno.
To
głupie
tak
szukać
akceptacji
w
grupie.
Mam
wiele
akcji,
za
które
mogę
się
upiec.
Piekła
nie
ma,
no
tak,
nie
ma
nieba,
A
jak
jest
to
robiłem
to
na
własny
rachunek.
Nie
użalaj
się
nad
sobą,
bo
są
gorsi
od
Ciebie.
To
pozory,
nie
wzory
do
naśladowań,
tego
nie
bierz.
Nie
oglądaj
się
za
siebie,
patrz
w
horyzont
Zanim
obudzisz
się
z
inną
ksywą
na
glebie.
Powtarzasz
ciągle
i
to
samo
w
kółko
I
ciuchy
masz
te
same
żeby
imponować
kumplom.
Zobacz
na
siebie,
jesteś
sobą
czy
nimi?
Ważne
to,
co
myślisz
Ty,
nie
co
myślą
inni.
Od
dzieciaka
mówiła
mi
matka:
"Nie
idź
za
stadem".
Zanim
posłuchałem
jej
zaliczyłem
parę
wpadek.
To
normalne,
wychowałem
się
na
błędach
Jako
pętak,
i
zdążyłem
się
opamiętać.
Też
miałem
taką
grupę,
ja
i
kumple
24.
Przestałem
być
kumplem,
nie
chciałem
jarać
hery.
Dziś
ja
jestem
tu,
oni
są
gdzieś
tam.
Wiesz,
ja
pozostałem
jednak
sobą,
przestań.
Osiedlowe
towarzystwo,
przynależność
do
bandy.
Taka
jedności
siła
podwórkowej
propagandy.
Nie
byłeś
z
nimi,
to
byłeś
przeciwko.
Dzisiaj
widzę
po
niektórych
skutki
tej
mantry.
Schodowe
klatki,
miałem
w
tym
swój
udział.
I
poznałem
w
chuj
życiowej
prawdy
o
ludziach.
I
fakty
są
takie,
że
się
kiedyś
natkniesz.
I
zjedziesz
po
równi
i
kumpli
zabraknie.
Zawsze
imponują
starsi,
z
doświadczeniem
na
karku.
Niby
życiowo
cwańsi,
a
co
drugi
to
narkus.
Jeśli
wpadłeś,
ciężko
się
urodzić
na
nowo.
By
odzyskać
swoją
osobowość
znowu.
Zmień
się
we
wronę,
ej!
Kracz
jak
one.
Albo
swoje
zdanie
miej,
i
skacz
w
ten
ogień.
Prawda
boli,
zwłaszcza
jak
ją
sam
mówisz.
O
sobie,
Ty
się
gubisz,
ludzi
nie
lubisz.
Znów
to
samo,
Twoja
tożsamość
przegrywa
z
wolą.
Twoja
słabość,
połączona
jest
ze
ślepotą.
Przetrzyj
oczy
zawczasu,
albo
obłęd
Cię
wchłonie.
Nieuchronnie
zbliża
się
Twój
koniec,
ziomie.
(Obraz
szarej
codzienności
Dziś
okolica
jest
szczególnie
smutna
Biorę
w
łapy
swój
los
Otwieram
okno,
witam
kolejny
dzień
Obraz
szarej
codzienności
Dziś
okolica
jest
szczególnie
smutna
Biorę
w
łapy
swój
los
Otwieram
okno,
witam
kolejny
dzień)
Attention! Feel free to leave feedback.