paroles de chanson Jest mi wstyd - AK47
Daj
spokój...
Co
to
było?
Kolejna
doba,
oczy
się
nie
zamykają,
szare
twarze
łkają
Oczy
łzawią,
bo
szare
twarze
o
siebie
nie
dbają,
na
hajs
się
zadłużają
I
hajsu
nie
spłacają
bo
hajsu
na
dług
nie
mają
To
ćpają,
palą,
po
kipie
walą
ile
wlezie
Nocami
się
błąkają
po
klatkach
przy
parapecie
W
piwnicy
na
bloku,
na
ulicy
czy
w
toalecie
Byle
było
ecie
pecie,
dobrze
wiecie
o
czym
mówię
Więc
jak
spłacić
długi,
szybka
dycha
na
szlugi
Półtora
tysiąca
zgarniesz
lub
punkt
drugi
Wyłapiesz
półtora
roku
w
dodatku
nie
masz
papugi
Którą
opcje
wybierasz,
drugą
wybierze
głupi
Robiłem
to
samo
w
zimę
i
w
lato
Parę
lat
i
co
ty
na
to,
wstyd
mi
za
to
Robiłem
tak
do
czasu,
aż
znalazłem
się
za
kratą
Teraz
żyję,
choć
ciężko
żyć
to
wiem,
że
warto
Nie
raz
widziałem
osobę
do
muru
przypartą
Bez
wyboru,
to
w
dłoni
z
jedną
kartą
Miała
szansę
to
wolała
żyć
w
pogoni
za
pogardą
Ma,
tak
jak
chciała,
teraz
wszyscy
nią
gardzą
Są
tacy
co
sobie
radzą
mimo
wielu
akcji
Począwszy
od
narkotyków
do
innych
atrakcji
Mi
ze
starych
nawyków
została
jedna
(jedna,
jedna)
Powrót
do
wspomnień,
które
prowadzą
do
sedna
Pamiętam
jak
staczałem
się
w
szybkim
tempie
Lałem
nieraz
po
mordzie
i
sam
dostałem
po
gębie
Choć
byłem
nieznośnym
dzieckiem
to
wielka
siła
we
mnie
(szedłem)
Do
celu
dojdę,
nie
będę
szedł
nadaremnie
Teraz
prochy
i
promile
są
mi
obce
Jestem
sportowcem,
hip-hop'owcem
tak
jak
chciałem
Dawniej
nie
pomyślałem,
że
wydam
legalną
płytę
Wydałem,
a
Ty
znajdź
to
co
w
niej
ukryte
Mojej
matuli
bardzo
współczuję
Choć
uśmiecha
się
wciąż
to
wiem
co
czuje
Choć
jest
ze
mnie
dumna
to
wiele
wycierpiała
Miała
syna
zmorę,
teraz
ma
syna
jakiego
chciała
Czasem
siebie
się
wstydzę
i
choć
widzę
brudną
ulice
Na
której
czuć
znieczulicę,
swoich
czynów
się
wyrzekam
I
wszystkich
to
przed
Wami
przyrzekam
Że
ten
grzech
będzie
mi
obcy
Też
go
miałeś,
ja
nie
mam,
staram
się
być
pomocny
Brałeś,
nie
biorę
i
nie
używam
przemocy
Czasem
muszę,
losu
nie
kuszę,
nie
wędruję
w
nocy
Nikt
teraz
nie
wychodzi
z
domu
bez
batona
lub
kosy
Aż
się
jeżą
na
głowie
włosy,
nawet
po
słowie
posyp
Znam
je
na
wskroś,
mam
go
dosyć
ale
dozy
Przyjemności
nie
miałem,
to
pozy
Narkomańskie
pamiętam
jak
dziś
bo
sam
tak
stałem
Wygięty
w
chińskie
osiem,
każdy
kurwa
nie
w
sosie
O
losie,
dlaczego
z
takimi
mordami
to
się
Zaprzyjaźniłem,
bo
każdy
beton
miał
w
nosie
Pozdrawiam
całą
zgraję,
słyszysz
ironię
w
głosie?
Pozdrawiam
przyjaciół
co
idą
ze
mną
w
parze
Co
mnie
szacunkiem
darzą
i
których
tym
samym
darzę
Nie
tych,
co
się
cieszą
jak
poniosę
porażkę
Tylko
tych,
co
za
mój
sukces
z
uśmiechem
postawią
flaszkę
Wiele
się
zmieniło,
twarze
nie
są
te
same
Są
nowe
na
dworze
i
przy
drinku
w
barze
Przy
produkcji
płyt
i
przy
każdej
sytuacji
Jak
zgarnę
gażę,
podzielę
się
hajsem
z
tej
samej
racji
To
pomagam
jak
Wy
mi
pomagacie,
pomagam
jak
mogę
Jak
będzie
trzeba
to
oddam
nogę
bracie
Daj
rękę
kochana,
ja
Cię
zaprowadzę
Na
szczyt
góry
świata
by
szczęśliwie
żyć
razem
Aniu,
by
szczęśliwie
żyć
razem
1 Wstęp
2 Niekiedy
3 Idę dolina
4 Droga na skróty
5 Znów igrasz z losem
6 Jest mi wstyd
7 Dary
8 Cela 404 (2011)
9 Co więcej
10 Cela 404 (2013)
11 Nerwobóle
12 Podjazd
13 Ostrożności Nigdy Dosyć
14 Vabank
15 Zakończenie
Attention! N'hésitez pas à laisser des commentaires.