paroles de chanson Nietolerancja - Maryla Rodowicz
Nieśpiesznie
wschodzi
ozimina
I
serce
boli
przed
wieczorem.
Ostatni
ludzie
wyszli
z
kina,
Świecą
latarnie
krzywe,
chore.
I
na
przystanku
pustym,
nudnym
Śpiesznie
zapinam
płaszcz
pod
szyję.
Cios
był
śmiertelny
i
okrutny,
A
przecież
niewątpliwie
żyję.
Żyję,
żyję
i
kwitnę,
Bliznę
pokryje
się
blizną.
A
moje
oczy
błękitne
Zachłysną
się
znów,
zachłysną.
I
dobrze
tak,
i
tak
trzeba,
I
wolno
tak,
i
należy.
Zanim
się
wejdzie
do
nieba,
Trzeba
przez
chwilę
nie
żyć.
Ostatni
tramwaj
gości
zbiera,
Chyba
ich
było
znów
za
dużo.
Cieć
mi
otwiera
bramę
nierad
I
miłość
ciągle
pachnie
różą.
I
w
mym
pokoju
starym,
lichym,
Śpiesznie
rozdziewam
się
z
bielizny.
I
w
ciszy
tej
sposobem
cichym
Znów
bolą
blizny,
stare
blizny.
Żyję,
żyję
i
tańczę,
W
sercu
jeszcze
ochota.
Biały
kwiat
pomarańczy
I
tęsknota,
tęsknota.
I
dobrze
tak,
i
tak
można,
Kto
mi
to
kiedyś
policzy,
Że
byłam
tak
nieostrożna,
Życie
puszczając
ze
smyczy.
Żyję,
żyję
i
kwitnę,
Bliznę
pokryję
blizną.
A
moje
oczy
błękitne
Zachłysną
się
znów,
zachłysną.
I
dobrze
tak,
i
tak
trzeba,
I
wolno
tak,
i
należy.
Attention! N'hésitez pas à laisser des commentaires.