paroles de chanson Początek - O.S.T.R.
Calling
on
men,
calling
on
men
Calling
on
men,
calling
on
men
Down
here
for
the
lost
one
We
got
the
sweetest
team
in
town
It
don′t
matter
its
just
real
Dobra,
wyłącz
to!
Teraz!
Wyłącz!
Siemasz
ziom!
Reprezentacja
2003
powraca!
Z
lat
80-tych
osiedli
Wiesz
o
czym
mówię
Sprawdź
to
Tak
jest
na
tych
podwórkach
Aha!
"Polskie
Nagrania",
czarny
winyl
do
bitu
trzeszczy
W
tym
harmonia
wierszy,
o
czasach
dzisiejszych
Nie
jestem
najmądrzejszy,
choć
swoje
mi
wpojono
Projekt
- w
nim
wiadomość,
nie
bój
się
idę
z
pokorą
Bez
cienizny
jak
Piccolo,
patrz
ziom
full
kolor
Już
nie
ma
disco
polo,
taśmy
na
stadionach
płoną
To
nasz
pierdolony
zysk,
nie
karz
mi
tego
pojąć
Pierwsza
luta
w
pysk,
tak
się
zaczyna
prolog
Od
wschodu
słońca
tłum,
Aleksandrowska
Miasto
się
budzi,
dzień
nocne
tajemnice
burzy
Powrót
do
dłużyzn,
wygasza
zapał
To
nasze
życie
na
ogół
rozłożone
w
ratach
Poznaj
smak
świata,
ta
planeta
jest
nasza
Czyli
moja,
Twoja,
wszystkich!
Nie
przeraża
mnie
widok
czarnej
terrorystki
Przez
Bałuckie
uliczki,
prowadzi
mnie
instynkt
Między
szare
budynki,
tak
tu
się
żyje
Ogniwo
pęka
to
nie
kod
Delta
Skład
tych
linijek,
to
rzeczywistość
Znać
prefiks,
co
wykręci
przyszłość,
która
nie
będzie
pomyłką
Nie
czas
na
skurwysyństwo!
Rap
bez
teorii
spisków
Treść
przy
rymach
jak
pit
bull
przy
beagle'u
Nie
myślę,
co
znajdzie
się
na
singlu
Jestem
zwykły,
brzmi
to
zwyczajnie
Gdybym
był
ślepy,
niszczyłbym
MC
braill′em
To
już
brzmi
fajnie
Co
jest
sensacją,
to
pozycję
umacnia
Ej,
po
co
mi
to?
Ważne,
żeby
nikt
nigdy
nie
wsadził
mnie
w
uniform
W
ceremonii
sztywnej
jak
klawikord
Dziś
ja
ze
swoją
kliką
fakt
(fakt)
Modne
to
słowo,
podejmuję
ryzyko
Doba
za
dobą
z
energią
jak
Kopiko
Próbując
pojąć,
dwa
cztery
non-stop
jak
w
palcach
tremolo
Dwa
cztery
godziny,
skoku
adrenaliny
Przemycam
prawdę
sprawnie
jak
winyl
Ziom,
miejmy
pewność,
że
kiedyś
nas
odwiedzi
Władek
Jagiełło
I
będzie
tego
pełno
Dwa
cztery
godziny,
skoku
adrenaliny
Przemycam
prawdę
sprawnie
jak
winyl
Ziom,
miejmy
pewność,
że
kiedyś
nas
odwiedzi
Władek
Jagiełło
I
będzie
tego
pełno
Dedykowane
tym,
co
na
koncertach
nie
piszczą
To
pismo
od
serca,
nie
pop
mekka
Zjawisko
kurewstwa,
ognisko
nakręca
rykowisko
Każdy
mi
byłby
bratem,
tak
naprawdę
chcąc
zabłysnąć
To
wyszło
z
czasem,
jasno
jak
wokal
na
pater
Wypłatę
zgarnął
Bóg,
znów
eksplodował
krater
słów
Poszły
pięści,
nie
wymagam
byś
oddawał
cześć
mi
Zdrada
to
zdrada,
to
też
nie
mój
werdykt,
Ziom
Był
pewien
zespół,
charakter
zepsuł
sześciu
Trzech
jest
okey,
trzech
raczej
skreśl
już
Witaj
w
krainie
gestów,
tu
rządzi
Kozakiewicz
Dla
konfidentów
prawdy,
gotowe
szeregi
1 Huana
2 Jazz Nocnym Rytmem
3 Początek
4 Co Ty Tu Robisz?
5 Boże Igrzysko
6 Bałuty…
7 Problemy
8 Nie Lubię Poniedziałków
9 Luzzzzz
10 Rap Po Godzinach
11 Życie
12 W Oceanie Zmysłów
13 Wszystko Co Mam
14 Korzenie
15 …
16 Program
17 Z-Łodzi-eje
18 Znam To
19 Człowiek z Przyszłości
20 Jak Być..?
21 Jazz w Wolnych Chwilach
22 30 Sekund
23 Wehikuł Czasu
24 Dwie Strony Gry
25 Gangsterskie Opowieści
26 Słowa to Siła
27 Patent na Luxus
28 4 Elementy
29 Hajabuza
30 Skazany na Rap
31 Zamach Stanu
32 Sztuka Ulicy
33 Labirynt
34 Blok
35 Mówisz…
36 Autobiografia
37 Nic Pod Publikę
38 Cisza Przed Burzą
39 Kiedy Mnie z Tego Zabierzesz
40 Samotność
41 Pokoje
Attention! N'hésitez pas à laisser des commentaires.