paroles de chanson Deszcz na betonie (?) - Taco Hemingway
Wracam
ekspresem
do
Warszawy
Zostawiłem
ją
w
hotelu,
mówiąc
"lecę,
bo
mam
sprawy"
Każdy
problem,
jaki
miałem,
jest
już
przeterminowany
Wracam
do
muzyki,
jeżeli
ten
eter
mi
wciąż
dany,
huh
Półtora
roku,
a
mój
PESEL
ci
wciąż
znany,
huh
Wszyscy
dookoła
wiecznie
biją
pianę
Ty
pytałeś
gdzie
jest
Fifi,
na
wybrzeżu
był
schowany
Tam
spędziłem
całe
lato
marmurowe
liżąc
rany
W
mojej
głowie
dwa
się
różne
gryzą
światy
Chcę
być
poza
głównym
nurtem,
ale
kusi
widmo
platyn
Z
jednej
strony
chciałbym
kiedyś
znów
się
wzruszyć,
pisząc
rapy
Z
drugiej
chciałbym
robić
hajs,
nie
czuć
w
sumie
nic
poza
tym
Wymyśliłem
nowy
projekt,
który
mi
rozgromi
blok
pisarski
i
rozgromi
w
głowie
mury
Ale
teraz
siedzę
w
Warsie
z
kubkiem
pociągowej
lury
Bojąc
się,
że
nie
zapomnę
nigdy
woni
twojej
skóry
Twoja
skóra
pachnie,
jak
ostatnie
dni
wakacji
Dziś
powietrze
pachnie,
jak
ostatnie
dni
wakacji
Deszcz
na
betonie,
deszcz
na
betonie
Twoja
skóra
pachnie,
jak
ostatnie
dni
wakacji
Po
co
mi
ten
pociąg,
skoro
ciebie
nie
ma
na
stacji
A
melodia
się
urywa
niby
Hejnał
Mariacki
Twoja
skóra
pachnie,
jak
ostatnie
dni
wakacji
(Jak
ostatnie
dni)
Dziś
powietrze
pachnie,
jak
ostatnie
dni
wakacji
(Jak
ostatnie
dni)
Deszcz
na
betonie,
deszcz
na
betonie
Twoja
skóra
pachnie
jak
ostatnie
dni
wakacji
(Jak
ostatnie
dni)
Po
co
mi
ten
pociąg,
skoro
ciebie
nie
ma
na
stacji
A
melodia
się
urywa
ni...
Zakochani
ludzie
chcą
patosu
Ja
się
staram
być
przyziemny
i
mam
na
to
sposób
Nie
powiem
ci,
że
twa
obecność
jest
jak
dar
od
losu
Albo
śpiew
skowronków,
albo
pierdolony
kwiat
lotosu
(Raczej
jak)
po
poranku
zapach
porządnej
kawy
Krótki
rękaw
w
letni
dzień,
zapach
koszonej
trawy
Pełen
bak,
pusta
droga,
seria
zielonych
świateł
W
radiu
utwór
jednej
z
twoich
niedocenionych
kapel
(Jesteś
jak)
nieoczekiwany
zwrot
podatku
Długi
weekend
dla
tych
utopionych
w
korpoświatku
Gdy
wszyscy
wokół
brzmią
nijak,
twój
głos
wciąż
spijam
Tak
jak
szum
winyla
o
poranku
Dźwięk
ulewy,
która
tłucze
o
beton
Bębni
w
szyby,
gdy
zasypiasz
solo,
tudzież
z
kobietą
Gdy
się
budzisz
o
zmroku,
chwilowy
czujesz
niepokój
Łapiesz
kurtkę,
wszystko
jest:
portfel,
klucze,
telefon
A
jej
włosy
pachną,
jak
ostatnie
dni
wakacji
Dziś
powietrze
pachnie,
jak
ostatnie
dni
wakacji
Deszcz
na
betonie,
deszcz
na
betonie
Twoja
skóra
pachnie,
jak
ostatnie
dni
wakacji
Po
co
mi
ten
pociąg,
skoro
ciebie
nie
ma
na
stacji
A
melodia
się
urywa
niby
Hejnał
Mariacki
Twoja
skóra
pachnie,
jak
ostatnie
dni
wakacji
(Jak
ostatnie
dni)
Dziś
powietrze
pachnie,
jak
ostatnie
dni
wakacji
(Jak
ostatnie
dni)
Deszcz
na
betonie,
deszcz
na
betonie
Twoja
skóra
pachnie,
jak
ostatnie
dni
wakacji
(Jak
ostatnie
dni)
Po
co
mi
ten
pociąg
skoro
ciebie
nie
ma
na
stacji
A
melodia
się
urywa
ni...
Pociąg
ekspresowy
wkracza
na
peron
Zastany
widok
nie
napawa
nadzieją
Pytam
pasażera:
"Stary,
to
Warszawa
na
pewno?"
Wzrusza
ramionami,
wysiadamy
razem
na
zewnątrz
Pociąg
równie
pusty,
na
peronie
wiatr
niesie
przeciąg
"Ile
byliśmy
w
Marmurze"
- pytam,
"Nie
wiem,
z
miesiąc?"
Krzyczę:
"Halo",
ludzi
szukam,
ale
nie
wiem
gdzie
są
Idziemy
na
powierzchnie,
znowu
mi
się
ręce
trzęsą
Odbicie
w
kiosku,
grube
zmarszczki
na
powiece
świecą,
huh
Wyglądam
jakbym
lat
miał
jakieś
siedemdziesiąt,
huh
W
stronę
Wisły
żwawo
prędzę
pieszo
Zamiast
Wisły
widzę
wieżowce,
tak
się
mężnie
piętrzą
Mam
nadzieję,
że
z
budynku
ktoś
na
zewnątrz
wyjdzie
Wtem
uderza
mnie
olśnienie
dosyć
niebotyczne
W
spowolnieniu
tkwiłem
przez
skłonności
neurotyczne
Życie
było
jednak
nieco
szybsze
Deszcz
na
betonie,
deszcz
na
betonie
Twoja
skóra
pachnie
jak
ostatnie
dni
wakacji
(Jak
ostatnie
dni)
Po
co
mi
ten
pociąg,
skoro
ciebie
nie
ma
na
stacji
A
melodia
się
urywa
ni...
Attention! N'hésitez pas à laisser des commentaires.