Текст песни Szczur we mgle - K. Rime
Czym
by
było
moje
życie
bez
kokainowej
ścieżki?
Może
szczęściem
Czym
by
było
moje
życie
gdybym
ciągle
z
niego
nie
kpił?
Zmienił
podejście
Ile
bym
dał
by
wszystko
nagle
było
proste
tak?
Znowu
być
dzieckiem
Ile
bym
dał
by
nasze
istnienia
złączyć
mostem,
brat?
Życie
i
więcej
Czym
by
było
moje
życie
bez
kokainowej
ścieżki?
Może
szczęściem
Czym
by
było
moje
życie
gdybym
ciągle
z
niego
nie
kpił?
Zmienił
podejście
Ile
bym
dał
by
wszystko
nagle
było
proste
tak?
Znowu
być
dzieckiem
Ile
bym
dał
by
nasze
istnienia
złączyć
mostem,
brat?
Życie
i
więcej
Skulony
jak
noworodek,
prenatalna
próżnia
ciemna
To
nie
słońce
mnie
przenika,
mrok
jak
promienie
rentgena
Zło
wyłazi
jak
egzema
i
szpeci
wszystko
co
piękne
Na
drodze
do
piekieł
jadę
po
ostatnią
udrękę
Tu
nie
jest
pusto,
szpila
godzi
w
me
lędźwie
To
martwe
towarzystwo
w
bagażniku
ze
mną
jedzie
S-Karawana
wolno
wiezie
mnie
w
odludne
miejsce
Czeka
na
mnie
wajcha,
do
uścisku
już
wyciąga
ręce
Nigdy
nie
klęknę,
co
za
kłamliwe
frazy
Ile
razy
tak
bredziłem,
dzisiaj
padłbym
do
stóp
czarnej
damy
W
życiu
błądziłem
zamiast
płynąc,
chyba
już
za
późno
W
labiryncie
zabłądziłem,
na
mój
widok
pęka
lustro
Zszarzało
płótno,
kiedy
zblakły
kolory
Kiedy
dziecięce
wspomnienia
porzarły
złe
potwory
Nagle
wracają
do
mnie
te
mentalne
fotografie
Już
za
późno,
błędów
cofnąć
nie
potrafię
Czym
by
było
moje
życie
bez
kokainowej
ścieżki?
Może
szczęściem
Czym
by
było
moje
życie
gdybym
ciągle
z
niego
nie
kpił?
Zmienił
podejście
Ile
bym
dał
by
wszystko
nagle
było
proste
tak?
Znowu
być
dzieckiem
Ile
bym
dał
by
nasze
istnienia
złączyć
mostem,
brat?
Życie
i
więcej
Błąkam
się
bez
celu
niczym
niespokojne
duchy
Uwięzione
przez
ten
padół,
blokując
wędrówkę
duszy
Czy
me
ciało
kryje
więcej
skorup
niż
matrioszka
Na
ciele
nie
stygmaty,
tylko
blizny,
kara
boska
Ból
się
pojawił,
został,
z
mrokiem
zawiązał
supeł
Jeśli
istniej
Bóg,
chyba
ma
mnie
za
kukłę
Marzenia
stłukłem,
chyba
były
za
kruche
Kolejny
kopie
dół,
nie
na
fundament
tylko
trumnę
Nie
spałem
całą
noc,
a
może
śnie
na
jawie
Gonitwa
myśli,
pędzą
jak
F-16
Nie
mam
już
naście
lat,
gdy
pogrążony
w
zabawie
Kowboje
czy
Indianie,
to
nie
ketchup
ja
naprawdę
krwawię
Życie
jak
znamię,
pogłębia
ranę,
grzebie
palcem
Myślałem
znam
je,
a
stałem
się
niewiernym
Tomaszem
Nad
sobą
płaczę,
a
sądziłem
ze
wylałem
łzy
Przelał
się
kielich,
policzone
moje
dni
Czym
by
było
moje
życie
bez
kokainowej
ścieżki?
Może
szczęściem
Czym
by
było
moje
życie
gdybym
ciągle
z
niego
nie
kpił?
Zmienił
podejście
Ile
bym
dał
by
wszystko
nagle
było
proste
tak?
Znowu
być
dzieckiem
Ile
bym
dał
by
nasze
istnienia
złączyć
mostem,
brat?
Życie
i
więcej
Poranne
słońce
kłuje
zmęczone
oczy
Jakbym
był
wampirem,
przepitym
krwią,
stworzeniem
nocnym
Z
wybroczyn
płyną
łzy,
a
sądziłem,
że
tam
susza
Samobójczy
rękoczyn
los
na
mnie
wymusza
Mój
czas
się
skończył,
w
ustach
spoczywa
stal
Już
grają
marsz
żałobny,
czekam
na
komendę,
"Pal!"
Zamykam
oczy,
wreszcie
odpocznę
Szczur
we
mgle,
PS.
Nie
przychodź
na
mój
pogrzeb
1 Krime story prolog
2 Mów mu Krime
3 Na dzielni
4 Lolita
5 Kwaśny wypad
6 Penga
7 Latawica
8 Zwierzę
9 Żywy czy martwy
10 Na dnie
11 King Kong
12 Gdy będzie za późno
13 Przeznaczenie
14 Licho nie śpi
15 Szczur we mgle
16 Promienie
17 Póki śmierć nas nie rozłączy (Upadek)
Внимание! Не стесняйтесь оставлять отзывы.