Текст песни Gra o tron - Vin Vinci
Ona
szuka
księcia
z
bajki
Najlepiej
w
Nowym
Mercu
Hajs
jaki
ma
zarabiać
To
przynajmniej
za
pięciu
Niech
najnowszy
szyk
mody
Przywitają
na
wejściu
A
poza
nią
pieniędzmi
Niech
nie
widzi
tu
sensu
Nie
może
mieć
problemów
Musi
mieć
posiadłości
Prezenty
mają
drogie
być
Jak
najlepszej
jakości
Co
dzień
do
restauracji
A
nie
taniej
speluny
No
i
z
najwyższej
półki
Niech
używa
perfumy
W
razie
Wu
zawirowań
To
w
najgorszym
wypadku
Niech
ma
ziemię
jak
Teksas
Którą
dostanie
w
spadku
Wakacje
to
na
statku
Lepiej
w
prywatnym
jachcie
Niech
ma
zarobioną
mamę
Datę,
wujka,
ciocię,
babcię
Versaczy
kapcie
Rano
założy
lokaj
Ona
ma
tylko
wydawać
I
jeszcze
bujać
w
obłokach
Jebana
księżniczka
Bez
mózgu
tylko
leży
Czeka
na
złotą
tacę
Bo
jej
się
to
należy
Ona
i
on,
obydwoje
siebie
warci
Jego
i
ją,
to
samo
podejście
w
karci
Louis
Vuitton,
pieniądze
i
złote
karty
To
gra
o
tron,
a
oni
w
tej
grze
jak
karty
Ona
i
on,
zagubieni
są
jak
Nemo
Materialny
świat,
wciąga
ich
jak
Venom
Zagubione
owce,
hasają
w
miejskiej
dziczy
Wszyscy
otworzą
oczy,
kiedy
zostaną
zniczy
Od
trzy
dychy
na
karku
Zarobiony
pan
prezes
Grube
liczby
na
koncie
Nie
wie
co
znaczy
nie
mieć
Staruszek
nie
pozwoli
Żeby
syn
się
przemęczał
Zaraz
mają
budować
nieopodal
miasta
Penthouse
Zaiskrzyło,
kiedy
na
siebie
wpadli
Jak
na
wystawie
Ken
i
z
okładki
Bravo
Barbie
Widzieli
w
sobie
ciuchy,
biżuterię,
zegarki
W
oczach
miała
szklanki,
zerkając
na
złote
karty
Wzięła
księcia
za
berło,
wprowadził
do
królestwa
Suka
się
zachwycała,
tak
że
nie
mogła
przestać
Już
planują
im
ślub,
po
chwili
w
drodze
maluch
Biała
suknia,
w
welonie,
ona
królową
balu
On
widział
w
niej
urodę
A
ona
w
nim
pieniądze
Tylko
ja
widzę
error
Czy
to
może
ja
błądzę?
Kurwa
nie
sądzę
Bo
od
tego
nie
jestem
A
to
narracja
tych
Co
nie
kierują
się
sercem
Ona
i
on,
obydwoje
siebie
warci
Jego
i
ją,
to
samo
podejście
w
karci
Louis
Vuitton,
pieniądze
i
złote
karty
To
gra
o
tron,
a
oni
w
tej
grze
jak
karty
Ona
i
on,
zagubieni
są
jak
Nemo
Materialny
świat,
wciąga
ich
jak
Venom
Zagubione
owce,
hasają
w
miejskiej
dziczy
Wszyscy
otworzą
oczy,
kiedy
zostaną
zniczy
Pech
chciał,
że
wyjebali
starego
A
ktoś
z
innej
rodziny
wyżej
Chciał
syna
swego
Nie
przyzwyczajeni
są
do
tego
Żeby
się
martwić
Zaczynają
się
schody
Upominają
się
banki
Z
mydlanej
bańki
Wszystkie
marzenia
prysły
A
zaczyna
przytłaczać
Ich
obraz
rzeczywisty
Bo
z
pizdy
się
brały
Pieniądze
na
to
wszystko
Tak
bujali
w
obłokach
Aż
nagle
szybują
nisko
W
międzyczasie
afery
Za
wyłudzenia
i
brudy
Sprzedają
i
płacą
A
nie
bardzo
jest
jak
kupić
Syn
jak
baranek
głupi
Bo
ma
dwie
lewe
ręce
Ona
się
zastanawia
Co
z
jej
futrami
będzie
Nagle
stres,
już
nie
zielanka
i
luz
Przecież
nie
kupię
Gucci
zjebanego
500
plus
On
tyra
w
magazynie
Ona
w
Biedronce
na
kasie
Uczą
się
życia
od
nowa
I
nie
wierzą,
że
tak
da
się
Ona
i
on,
obydwoje
siebie
warci
Jego
i
ją,
to
samo
podejście
w
karci
Louis
Vuitton,
pieniądze
i
złote
karty
To
gra
o
tron,
a
oni
w
tej
grze
jak
karty
Ona
i
on,
zagubieni
są
jak
Nemo
Materialny
świat,
wciąga
ich
jak
Venom
Zagubione
owce,
hasają
w
miejskiej
dziczy
Wszyscy
otworzą
oczy,
kiedy
zostaną
zniczy
Ze
szczytu,
na
dno,
bagno
Gdzie
ten
banknot
Ta
para
pokazała
Ojcu,
co
miało
wartość
Zamiast
przygarnąć
Pomóc
przyjąć
do
domu
Dali
do
zrozumienia
Że
niepotrzebny
nikomu
już
Wjebany
w
nauk
Wszystko
tracił
po
trochu
Z
butelką
w
ręce,
zajechany
na
bloku
Od
prezesa
w
garniaku
Z
menelami
w
baraku
Z
braku
chęci
do
walki
Na
zatracenia
szlaku
Wszystko
dziś
nie
ma
nic
Tak
lata
płyną
Wtedy
Don
Perignon
A
dzisiaj
zbierana
wino
Nieruchomości
zabrał
Nieprzejęty
komornik
Chłopina
się
załamał
I
z
życia
zrobił
pierdolnik
Jego
domem
jest
chodnik
Nie
pałace
z
ogródkiem
Syna
miał
śmiecia
A
synową
miał
kurwę
Co
miał,
to
im
oddał
Co
mieli
rozjebali
Z
bogactwa
do
biedy
Wszyscy
niczym
zostali
Z
bogactwa
do
biedy
Wszyscy
niczym
zostali
Z
bogactwa
do
biedy
Wszyscy
niczym
zostali
Внимание! Не стесняйтесь оставлять отзывы.