Lyrics Byłem Nikim - Filipek
Byłem
nikim
gościem
z
małego
miasta
takim
nie
daje
się
kurwa
szansy
w
rapsach
nie
trzeba
kart
tarota
i
symboliki
synek
by
wróżyć
mi
sankcje
w
Niemczech
albo
zmywak
w
Londynie
A
teraz
mam
temat
na
siema
i
zamykają
mordę
ci
co
widzieli
w
trumnie
mnie,
przed
walką
z
Tombem
bo
naruchałem
fejmu,
odkąd
mordo
gram
tu
rap
choć
życzyli
mi
chuja
do
dupy,
pozdro
Bandura
i
widzę
tych
ludzi
pod
sceną
i
każdy
mnie
pyta
czy
ide
na
legal
choć
ciągle
płaczą
cioty
w
stylu
Asap'a
Swaga
czy
tylko
freestyle
wychodzą
mi
fajnie
czy
jestem
za
słaby
na
dalszą
karierę
a
bitwy
dały
promo
mi
większe
niż
labele
to
wychodź
na
scenę
i
pokaż
swe
jaja
gdy
publika
krzyczy
i
dają
Ci
majka
sam
fanów
wyjeździłem
nie
żebrząc
o
lajka
bo
jestem
jebnięty
i
rzuciłem
wszystko
skłócony
w
domu
trzaskałem
drzwiami
z
psychiką
pogiętą
jak
origami
tych
Twoich
raperów
to
w
szeregu
ustaw
i
przestań
pierdolić,
że
każdy
ma
gusta
ja
grałem
przed
tłumami,
oni
tylko
do
lustra
powiedz
tym
krasomówcom,
że
moje
show
czas
zacząć
właśnie
wchodzi
na
podest
prestidiwitator
bo
o
tym
kto
jest
bossem,
nie
zawsze
pamiętano
Ty
bądź
jak
al
pacino
ja
to
lucky
luciano
Poznałem
taki
stres,
że
połknąłbyś
tabletki
mi
wyniszczył
organizm
i
dumę
uszlachetnił
i
stoję
tu
w
miejscu
o
którym
marzyłem
dziś
ludzie
przede
mną
poznają
mą
siłę
i
nawet
jeśli
to
tylko
potrwa
chwilę
doszedłem
tu
sam
pierdolnąć
wszystko
ze
swoją
ekipą
ze
swoją
charyzmą
dzisiaj
na
Twoich
oczach
się
tworzy
legenda
to
ja,
gościu
mów
mi
self
made
popatrz
na
tych
ludzi
i
kurwa
sam
sobie
odpowiedz
czy,
przeznaczyłbyś
cztery
lata
niepewne
na
krajobraz
przede
mną
zaraz
Ci
coś
opowiem
przeżyłem
takie
chwile
o
których
mógłbym
marzyć
zgarnąłem
trochę
gaży
widziałem
kilka
twarzy
widziałem
ludzi
którzy
kiedyś
mną
tu
gardzili
a
dziś
na
całe
gardło
drą
się
masa
skilli
To
masa
skilli
typie,
to
ciągle
jest
Filipek
ambiwalentny
dzieciak,
nie
żaden
autorytet
kocham
swych
ludzi
kurwa
tych
którzy
już
w
liceum
ruszyli
ze
mną
walczyć
w
jebanym
koloseum
pozdro
dla
was
chłopaki
byliśmy
kurwa
dzielni
powiedz
ziomkom
na
dzielni,
że
nasz
sen
się
już
spełnił
te
szydercze
uśmieszki
zmazaliśmy
swą
wiarą
już
zniknęły
heheszki
dzisiaj
już
nas
kochają
ja
też,
na
kredo
do
rana
waliłem
wódę
włażąc
po
schodach
z
najwyższym
trudem
za
drzwiami
ziom
uwierz,
było
jeszcze
grubiej
te
awantury
dziś
wspominam
z
wielkim
trudem
ja
też,
znam
porażkę
teraz
bliżej
mi
do
Pacquiao
niż
Floyda
Mayweathera
ja
też
wiem
jak
to
jest
mieć
w
chuj
przypału
od
samobójstwa
ziomka,
do
tygodni
w
szpitalu
nie
umiem
żyć
kurwa
jak
moi
koledzy
z
wizją
obrączki
tu
ślepo
wierzyć
że
warto
poświęcić
było
swą
pasję
na
wspólne
mieszkanie
i
wspólne
wakacje
uczono
na
blokach
gdy
byłem
tu
szczylem
że
życie
przeżyjesz
w
krócej
niż
w
chwilę
i
warto
odjebać
coś
zanim
tu
zginiesz
i
masz
być
kozakiem
takim,
że
mordo
obłęd
a
nie
skończyć
kurwa
tutaj
pod
czyimś
pantoflem
i
jak
już
postawiłem
wszystko
na
jedną
kartę
to
damy
same
zaczęły
mi
się
tutaj
pchać
w
talię
za
te
punche
o
niuniach
to
miałem
dostać
wpierdol
a
póki
co
dostałem
propsy
i
dobry
splendor
i
idąc
swoją
ścieżką
mam
coraz
mnie
już
pytań
nie
zmieniał
swych
poglądów
jak
Cezary
Baryka
więc
masz
tutaj
Filipa
i
każdą
z
moich
łez
moje
emocje
ambicje,
i
kurwa
stres
I
trzeba
być
prawdziwym,
spróbuj
nie
przyznać
racji
bo
ludzie
sami
Cię
oddadzą
do
autoryzacji,
tu
.
Attention! Feel free to leave feedback.