Filipek - Nienawidzę Urodzin Lyrics

Lyrics Nienawidzę Urodzin - Filipek



Happy birthday...
Na głęboką wodę rzuciłem się kiedyś i chyba szwankuje mi Endomondo
Coś się zjebało w tym urządzeniu, nie mogę przecież biec kurwa tak wolno
Widzę jak profit zmienia swą trasę, lecąc obok mnie do łapy kotów
A ja znowu planuję, jak kurwa uciec na mapie Huncwotów, weź to odnotuj
Nie ma już we mnie zapału dzieciaka, kanapek, plecaka i hajsu na bilet
Jak wtedy, w liceum, gdy jeszcze śniłem i
Żyję na bakier ideałom typie
Jakby pro fetę zamienić z narkoleptykiem, bo
Życie to kłamstwo w CV, chamstwo w TV, stres
Praca za brutto, seks, groźby od eks
Kolejna mi pisze, dlaczego zdradziłem, dlaczego na chwilę, że akcja frajera
To trzeba se było dziewczyno wziąć prawnika, nie rapera
Dzieciaki mi piszą komenty o flow, mają za dużo czasu w wakacje
Gdy wracam z rozmowy o pracę, brak mi hajsu na kaucję
I widzę, jak banda raperów tu marzy, by hajs z rapu zgarniać
Zarabiając mniej na dwóch płytach, niż ja na freestyle'ach
Masz pizdę nad głową, Karola Sekułę i resztę gimbazy znad komputera
Serio mam być kurwa w przyszłości zależny od ich portfela
I hajsy na wczoraj wydałem już dzisiaj, a moi koledzy zbierają na auta
Zmieniając marzenia w komformizm, selekcja naturalna
Kupią se auto, ogarną M2, będą się czuli, jakby zdobyli świat
A widząc jak jej komórka pika, poczują strach
Bo może za dużo siedzą w robocie, ona się czuje w chuj zaniedbana
Ich nie ma od rana, a chce być kochana, kurwa, to banał
A sprawdza się zawsze i wiem to z autopsji i po to do gry wchodzę
Wtedy gdy obietnice mała nie po drodze
Życie ma dziwną logikę i sam nie wiem co znaczy
Wszystko zależy od czegoś, gdy mi tak rzadko
Zależy na czymś, bo jestem idiotą, gdy patrzę za siebie, co już zmarnowałem
Gdy ludzi reszta szansę zna z programów z Mannem
A może jak ojciec pójdę do państwówki i kurwa do końca oleję te rapsy
Będę czekał na trzynastkę, jak Roman Polański
Wynajmę mieszkanie, telefon zabiorę dziewczynie i gra
I tylko moja dusza umrze w tym M2
To znajdź mnie ziom wtedy i żebym otrzeźwiał - mocno pierdolnij
Bo mogę być na dnie, ale muszę być wolny
Wszystkiego najlepszego, postaraj się nie spieprzyć
Dorosłość się już zbliża, Fifi - rozdział dwudziesty
Przewertuj wszystkie strony, to co już kiedyś było
I powyciągaj wnioski, bo bliżej już epilog
Padam na ryj przez obowiązki, nigdy nie będę jak twoi raperzy
Uzależniony od tego czy puścisz z wieży
Nagrałem trzy płyty w dwanaście miesięcy i żadnej już kurwa nie mam na półce
To ty miałeś mieć, taki był mój cel
I wracam z roboty po czterech kawach, Red Bullu do bólu, zadając pytanie
Czy warto tak bardzo w to wkładać starania
Bo mówi mi ziom tu jeden z drugim, bym wszystko postawił na jedną kartę
Rzucił studia, zaczął żyć z rapu i kurwa z fartem
A ja za dużo już się napatrzyłem na kumpli z branży, kurwa, doprawdy
Co nie chcą przyjąć do wiadomości, że nie zwojują już nigdy rap gry
Dlatego widzisz mnie tu nie lubią, nigdy nie żyłem ziom carpe diem
Życie kazało młodszym ode mnie mieć rodzinę
I chuj, co mam powiedzieć, "tatuś nie kupi, bo wjebał w mix, master"?
Spytaj mamy czy ma mordo jakiś hajs, ej
To nie faceci, to egoiści, co nie szanują swojego czasu
Będąc jopkiem w talii asów, zarobasów
Wszystkiego najlepszego, postaraj się nie spieprzyć
Dorosłość się już zbliża, Fifi - rozdział dwudziesty
Przewertuj wszystkie strony, to co już kiedyś było
I powyciągaj wnioski, bo bliżej już epilog




Filipek - Fifi. Rozdział dwudziesty
Album Fifi. Rozdział dwudziesty
date of release
25-11-2015




Attention! Feel free to leave feedback.