Jacek Skubikowski - Jedyny Hotel w Mieście Lyrics

Lyrics Jedyny Hotel w Mieście - Jacek Skubikowski



Niespokojne wozy niepewnie cięły noc
I rwały wciąż na boki, jakby chciały kąsać mrok
Pod maski brały wodę, mrużyły ślepia złe
Najwyższy czas na oddech, najwyższy czas na sen
Ze znaku ktoś dla żartu zmazał kilka cyfr
Do miasta było siedem, siedemnaście albo trzy
Jedyny hotel, portier i napis, "Miejsca brak"
Cieć wyciągnął dłoń, a potem szepnął, że coś może ma
Marmurowe schody wiodły pod dach
O krok od ślepych luster, z których dawno wyciekł blask
Na ścianach wydrapane szeregi obcych dat
Blaszane palmy w holu pokornie ssały piach
Hotel "Patria" na godziny
Jedna gwiazdka, cztery łzy
Hotel "Patria" na godziny
Mieszanka szkła i cyny, przy rynku w kocie łby
W dancingowych salach gdzie dawniej szalał tłok
Tańczyła jedna para, on był Arab, ona blond
Prosiłem o kieliszek, a kelner przyniósł dwa
Pierwszy by nie słyszeć, drugi żeby spać
Hotel "Patria" na godziny
Jedna gwiazdka, cztery łzy
Hotel "Patria" na godziny
Mieszanka szkła i cyny, przy rynku w kocie łby
A radio podało, że idzie poprawa
Będzie pogodnie i słońce bez plam
W barze na rogu znalazła się kawa
Tylko hotel ciągle stał ten sam
Hotel "Patria" na godziny
Jedna gwiazdka, cztery łzy
Hotel "Patria" na godziny
Mieszanka szkła i cyny, przy rynku w kocie łby
Hotel "Patria" na godziny
Jedna gwiazdka, cztery łzy
Hotel "Patria" na godziny
Mieszanka szkła i cyny, przy rynku w kocie łby



Writer(s): Jacek Skubikowski


Jacek Skubikowski - Jedyny hotel w mieście
Album Jedyny hotel w mieście
date of release
03-02-2012




Attention! Feel free to leave feedback.