Lyrics S.O.S. - Kabaret Starszych Panów
Nasza
miłość
jest
słaba
i
głodna
Nasza
miłość
ma
lęk
miłowania
Nasza
miłość
tak
niegdyś
dorodna
Gdy
podniebny
jej
rydwan
nas
wiózł
Ta
orlica,
ta
lwica,
ta
łania
Niedościgła,
zachłanna
i
lotna
Dziś
gorącym
uściskom
się
wzbrania
Pocałunki
nie
nęcą
jej
ust
Ratunku!
Ratunku!
Na
pomoc
ginącej
miłości
Nim
zamrze
w
niej
puls
pocałunków
I
tętno
ustanie
zazdrości
Ratunku!
Ratunku!
Na
pomoc
ginącej
miłości
Nim
głosu
jej
zbraknie
i
łez
S.O.S.!
S.O.S.!
Cztery
razy
na
każdą
minutę
Wysyłamy
sygnały
rozpaczy
Nasza
miłość
ma
oczy
zasnute
Jak
jeziora
gdy
zetnie
je
lód
Może
ktoś
nas
usłyszy,
zobaczy?
Na
zbawienny
pośpieszy
ratunek
Naszą
miłość
nakarmi,
opatrzy
Do
szczęśliwych
zawiedzie
ją
wrót?
Ratunku!
Ratunku!
Na
pomoc
ginącej
miłości
Nim
zamrze
w
niej
puls
pocałunków
I
tętno
ustanie
zazdrości
Ratunku!
Ratunku!
Na
pomoc
ginącej
miłości
Nim
głosu
jej
zbraknie
i
łez
S.O.S.!
S.O.S.!
Może
anioł
usłyszy
nas
możny
Który
czułość
czuł
do
anielicy
Może
jakiś
pustelnik
pobożny
Który
w
życiu
nie
zawsze
sam
był
Może
Pan
Bóg
- co
w
tej
okolicy
Jako
pielgrzym
strudzony
jął
krążyć
Naszą
miłość
wybawi
z
martwicy
Wybawioną
przywróci
do
sił?
Ratunku!
Ratunku!
Na
pomoc
ginącej
miłości
Nim
zamrze
w
niej
puls
pocałunków
I
tętno
ustanie
zazdrości
Ratunku!
Ratunku!
Na
pomoc
ginącej
miłości
Nim
głosu
jej
zbraknie
i
łez
S.O.S.!
S.O.S.!
Attention! Feel free to leave feedback.