Lyrics Dorosłość - Leh
Muzyka,
relacje,
melanże,
moje
życie
Taki
już
jestem,
najpierw
robię,
a
potem
myślę
Pozdrawiam
tych,
którzy
z
otwartym
pyskiem
czekają
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę,
ziom
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę
(co?)
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę,
ziom
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę
(ahaa)
Aż
dorosłość
Czas
ruszyć
dupę
z
wyra
do
pracy,
mówi
dźwięk
w
mojej
czarnej
LG
Ale
chuj
z
tym,
o
tym
jeden
wers,
bo
ten
grunt
nigdy
nie
był
pewny
LG
ta
sama,
na
którą
ostatnio
dzwoniłeś
i
nie
słyszałeś
halo
To
wina
baterii,
no
dobra,
po
prostu
mi
się
odbierać
nie
chciało
Studia
rzuciłem,
bo
były
jak
panna,
która
z
zewnątrz
wygląda
najs
Ale
po
kilku
spotkaniach
z
nią
się
kapujesz,
że
tracisz
czas
(czas)
Dziś
wierzę
na
słowo
tym,
którzy
mówili,
że
płynie,
aż
strach
Gdy
cofam
się
myślami
do
liceum
numer
dwa
Stały
bywalec
klas,
częściej
zadymionych
toalet
Choć
miałem
wszystkie
klasy
zdane,
redefiniowałem
kiblowanie
Nauczycielki
pytały
co
z
moim
na
życie
planem
To
samo
co
z
planem
lekcji,
niby
gdzieś
tam
jest,
ale
nie
jest
mi
potrzebny
wcale
W
kategorii
ściem,
powinienem
być
gdzieś
na
podium
Czemu
Cie
wczoraj
Michał
nie
było?
Bo
byłem
na
pogrzebie
Oo.
Trzeci
raz
w
tym
tygodniu?
Ha,
odmul
Michał,
weź
ogarnij
się
wreszcie
Od
zawsze
słyszę
ze
wszystkich
stron
i
nucę
sobie
taki
refren
Muzyka,
relacje,
melanże,
moje
życie
Taki
już
jestem,
najpierw
robię,
a
potem
myślę
Pozdrawiam
tych,
którzy
z
otwartym
pyskiem
czekają
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę,
ziom
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę
(co?)
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę,
ziom
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę
(ahaa)
Aż
dorosłość
Wódki
jak
pacierza,
choć
miewam
po
niej
długi
język
I
dziwię
się
sobie
sam,
że
mam
czym
go
jeszcze
przegryźć
I
chyba
mam
farta,
ale
może
czas
już
wyciągnąć
(konkluzje)
Bo
jak
Spud
Webb,
skaczę
do
większych
i
omijam
do
tego
poważne
kontuzje
Wkurwiam
koleżanki,
odwiedzając
je
nad
ranem
Kiedy
wszystkie
zegarki
mówią
mi,
że
czas
już
kończyć
balet
A
potem
wkurwiam
jeszcze
bardziej
je,
nie
no
co
Ty
wcale
Kiedy
dojdę
do
siebie
i
pytam
je
czemu
są
niewyspane
Sztuka
survivalu
jest
mi
obca,
przyznam
Bo
znów
wracam
cięższy
o
gram,
a
miałem
o
trzysta
I
szwankuje
zdrowie
mi,
mimo
to
nie
robię
nic
z
tym
w
ogóle
Ciekawe,
czy
nauczycielka
z
pierwszej
zwrotki,
jak
padnę,
przyjdzie
na
pogrzeb
Mój
pogrzeb,
mówią,
że
będzie
szybciej
niż
mój
krążek
I
zanim
umiejscowię
go
w
kalendarzu,
prędzej
w
niego
kopnę
Odmul
Lehu,
masz
talent
i
tyle
możliwości
Albo
zrób
to
jak
się
już
ogarniesz,
najpierw
dorośnij
Muzyka,
relacje,
melanże,
moje
życie
Taki
już
jestem,
najpierw
robię,
a
potem
myślę
Pozdrawiam
tych,
którzy
z
otwartym
pyskiem
czekają
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę,
ziom
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę
(co?)
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę,
ziom
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę
(ahaa)
Aż
dorosłość
Jak
mnie
widzą,
mówią
czasem
gość
a
czasem
cham
I
się
nie
chwalę,
ani
nie
żalę,
swój
wózek
pcham
I
spuszczam
w
szalet
z
osobna
każdą
z
twych
mądrych
rad
Pieprzonych
rad,
tak
mi
potrzebnych
rad
Jak
mnie
widzą,
mówią
czasem
gość
a
czasem
cham
I
się
nie
chwalę,
ani
nie
żalę,
swój
wózek
pcham
I
spuszczam
w
szalet
z
osobna
każdą
z
twych
mądrych
rad
Pieprzonych
rad,
tak
mi
potrzebnych
rad
Muzyka,
relacje,
melanże,
moje
życie
Taki
już
jestem,
najpierw
robię,
a
potem
myślę
Pozdrawiam
tych,
którzy
z
otwartym
pyskiem
czekają
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę,
ziom
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę
(co?)
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę,
ziom
Aż
dorosłość
dogoni
mą
metrykę
(ahaa)
Aż
dorosłość
Attention! Feel free to leave feedback.