Lyrics Obie Dłonie Zajęte - Leh
Gdybym
puszczał
numery
w
obieg
tak
często
jak
filisy
To
już
kolejny
rok
gdzie
częściej
high
niż
low
I
jak
masz
do
tego
jakieś
"ale"
to
pal
wrotki
stąd
Stąd
wyczuje
jak
pies
cieczkę
na
kilometr
Wpadnę
na
bucha
na
czuja,
żeby
tak
jak
on
być
napalony
Za
daleki
odlot
Lehu,
ale
jebać
to
Pokażę
Ci
magiczną
sztuczkę
- był
sobie
joint
i
nie
ma
go
Palimy
szczyty
wyższe
niż
pieprzony
Broad
Peak
Zielona
góra,
Rychu,
dobrze
wiem
co
z
tym
zrobić
Mówią,
że
on
ma
brzydkie
czerwone
oczy,
bo
znów
się
skoł
Brzydkie,
przecież
to
dzieło
sztuki,
albo
dwóch
na
pół
Tak
jak
dziś,
kiedy
piszę
pod
ten
bit,
którzy
brzmi
Jakbym
robiąc
go
nie
wypuszczał
dymu
z
płuc
nic
a
nic
Vis-à-vis
stajesz
jest
z
lustrem,
więc
o
minusy
nie
pytaj
mnie
No
może
jak
nieśmiertelny
samobójca
czasem
wieszam
się
I
nie
zobaczysz
mnie
przy
innych
wynalazkach
Bo
ten
stan
jest
ponad
wszystkimi
innymi
stanami
jak
Alaska
I
chuj
mnie
czy
to
zrozumiesz,
ale
najlepiej
smakuje
Jak
trzymam
w
drugiej
ten
trunek
Nie
podam
Ci
ręki
(ręki)
Bo
mam
obie
dłonie
zajęte
W
lewej
trzymam
jakiś
spliff
W
prawej
dzierżę
jakiś
płyn
I
dobrze
mi
z
tym
Choć
czasem
mam
przez
to
syf
na
bani
I
w
życiu,
kolejny
numer
o
jaraniu
i
piciu,
ułaa
My
nie
pijemy
na
sklep,
my
pijemy
na
destylarnię
Czasem
mamy
po
tym
luz,
a
czasem
niezbyt
fajnie
Się
zachowywujemy,
gdy
zbyt
duży
przemyt
płynów
Przejdzie
przez
przełyk
Goddammit,
same
problemy
to
przez
geny,
stop
Walić
to,
chcę
zapamiętać
fajne
chwile
Gdy
chwytać
dzień
oznacza
chwytać
szklankę;
Carpe
Pijem
Wciągaj
ten
proch
w
nos,
kiedy
pijemy
i
tak
nie
padnę
pierwszy
Mówią
na
mnie
Jezus,
bo
chodzę
po
wódzie
bez
kreski
Bezcześcisz
swoje
narządy,
powiedział
mi
lekarz,
że
będzie
stypa
I
zapytał
czy
przypadkiem
po
wypiciu
kieliszków
ich
nie
połykam
(Jelita)
Tak
je
katuję,
że
zaraz
zaczną
żyć
własnym
życiem
I
nocą
wypełzną
i
owiną
się
wokół
szyi
jak
stryczek
(raaaap)
Tu
też
już
na
mnie
kilka
psów
wieszali
Że
zamiast
żółtej
koszulki
lidera
będę
miał
żółty
szalik
Zaczynam
o
czternastej,
kończę
o
czternastej,
menciu
I
gdyby
nie
kalendarz
myślałbym,
że
czas
stanął
w
miejscu
Sukcesy
są
jak
wojna,
zaraz
wlatuje
bomba,
ziom
Porażki
są
jak
pożar,
trzeba
na
szybko
oblać
to
I
chuj
mnie
czy
to
rozumiesz,
ale
najlepiej
smakuje
Jak
trzymam
jointa
w
tej
drugiej
Nie
podam
Ci
ręki
(ręki)
Bo
mam
obie
dłonie
zajęte
W
lewej
trzymam
jakiś
spliff
W
prawej
dzierżę
jakiś
płyn
I
dobrze
mi
z
tym
Choć
czasem
mam
przez
to
syf
na
bani
I
w
życiu,
kolejny
numer
o
jaraniu
i
piciu,
ułaa
(Nie
podam
Ci
ręki)
(Nie
podam
Ci
ręki)
(Nie
podam
Ci
ręki)
(Nie
podam
Ci
ręki)
(Kolejny
numer
o
kolejny
numer
o
jaraniu
i
piciu,
ułaa)
(Kolejny
numer
o
kolejny
numer
o
jaraniu
i
piciu,
ułaa)
(Kolejny
numer
o
kolejny
numer
o
jaraniu
i
piciu,
ułaa)
(Kolejny
numer
o
kolejny
numer
o
jaraniu
i
piciu,
ułaa)
Attention! Feel free to leave feedback.