Lyrics CSS - Małpa
Jestem
szalony,
tak
twierdzi
ksiądz
z
ambony
Wszystko
w
co
wierzę
to
podobno
zabobony
Nawet
nie
pytam
o
zdanie
drugiej
strony,
marsz
do
szkoły
Wszyscy
powtarzają
wciąż
te
same
kocopoły
Chcę
uciec
na
wieś,
opuścić
gawiedź
Wieczorem
grać
w
Warszawie,
rano
móc
jeść
śniadanie
na
trawie
Bawię
się
całkiem
nieźle,
krótko,
zwięźle
Kryję
się
w
cieniu
drzew,
po
którym
pełzają
węże
Nie
mówię
zbyt
wiele,
składam
w
głowie
swoją
epopeję
Proszę,
nie
patrz
na
mnie
jak
na
kaznodzieję
Stoję
na
scenie,
słyszysz
mnie
na
antenie
Gdybyś
chciał,
bez
problemu
dostrzegłbyś
pracę
w
terenie
Nie
mam
zbyt
wielu
rewolwerów
na
dnie
bagażnika
Mimo
to
i
tak
unikam
cały
czas
celownika
Nie
od
dzisiaj
na
widoku,
są
ci,
którzy
stoją
z
boku
Choć
trudniej
tutaj
uniknąć
kłopotów
Nie
wyliczaj
win
mojego
pokolenia
Nie
powtarzaj
im,
że
nic
się
nie
zmienia
Żaden
rym
nie
ma
dziś
znaczenia
Uciekłem
w
czwarty
stan
skupienia
x2
Z
każdym
kolejnym
wersem
czuję
dumę
Czy
to
skit,
feat,
solo
numer
czy
nasz
stary,
zgrany
duet
To
nie
uległ
zmianie
plan,
kreuję
kierunek
zmian
Pod
kapturem
snuję
się
wokół
podwórek,
które
znam
Niemalże
od
podszewki,
nie
zawsze
od
kołyski
Wiesz,
że
żadne
z
nich
nie
śpi,
nie
wspominaj
policji
Że
co
drugi
spośród
nas
to
wróg
publiczny
Nasze
miejsce
to
margines,
błąd
statystyczny
Nie
wyjmuj
łba
z
koryta,
gdy
mam
twoje
drzwi
przed
nosem
Nie
pukam,
a
więc
nie
muszę
czekać,
aż
powiesz
"proszę"
Wpadam
z
buta
po
totem,
znów
stąpam
po
trupach
tropem
Każdego
kto
chce
narzucać
nam
rezultat
swoich
ocen
Wciągam
dym
w
płuca
potem
dupa
w
gablotę
zza
okien
Świat
wygląda
na
mniej
pojebany,
więc
krążę
tam
i
z
powrotem
Szukam
celu,
tak
robi
bardzo
wielu
Czemu
nie
chcesz
przyznać,
że
masz
ich
za
bohaterów?
1 Parabole
2 Lego
3 Wysoki Sądzie
4 Mołotow
5 Jedyna słuszna droga
6 808
7 Próby, błędy
8 Miodu I Mleka
9 CSS
10 Nie Byłoby Mnie
11 Po sygnale
12 Naiwniak
13 Satelity
Attention! Feel free to leave feedback.