Lyrics Król - Meek, Oh Why?
Nie,
na
schwał
Nagie
nogi
dwie
za
pas
wziął
Król
za
dnia
w
księżycową
noc
gorzkniał
jego
wzrok
To
nie
król
Maciek
ani
król
Artur
Raczej
król
głupawych
żartów
ze
spalonego
teatru
Wygrane
życie
dziedziczył
w
spadku
Miał
nadmiar
złotych
zegarków,
które
do
taktu
Starannie
psuły
mu
nastrój
Starannie
przypominały,
że
cały
dobytek
przeminie
Tak
jak
domy
z
piasku
Szukał
więc
uniesień
między
spotkaniami
Upraszał
swój
weltschmerz,
by
nie
dręczył
go
tak
za
nic
Cenił
swe
podróże
wzrokiem
w
błękit
ponad
nami
W
głębi
ponad
nami
się
zanurzał
Piętrzył
ponad
snami
w
chmurach
Swawolne
wizje
o
twoich
oczach
i
o
tym
podartym
liście
O
sobie
samym
i
o
tobie,
zanim
straciłaś
szacunek
purystek
Jakie
to
płytkie,
denne
i
pobieżne
wreszcie
twierdził
i
zasypiał
By
znów
tonąć
w
chmurach,
snuć
te
same
brednie
To
nie
król
Maciek
ani
król
Artur
Raczej
król
zwrotu
podatku
ze
spalonego
urzędu
Wygrane
życie
zwracało
VAT
mu
Miał
nadmiar
świec
i
ogarków
Które
post
factum
rozdawał
nie
bez
przypadku
Rozdawał
pomiędzy
Boga
i
diabła
i
niestety
mylił
Odbiorców
tych
datków
Szukał
więc
uniesień,
lecz
się
nie
zjawiały
Upraszał
swój
weltschmerz,
a
ten
dręczył
go
tak
za
nic
Rozpalone
jego
świece
w
świecie
porastanym
przez
Trujące
kwiaty,
które
zbierał
choć
go
osłabiały
To
nie
król
Maciek
ani
król
Artur
To
król
łamanych
opłatków
Palonych
szlugów
i
składanych
życzeń
Palonych
mostów
i
zbieranych
faktów
Miał
nadmiar
myśli
w
głowie,
więc
chciał
wyśnić
odpowiedź
A
co
noc
wracał
koszmar,
a
w
nim
wyścig
po
przebrzydły
ogień
Nie,
mało
spał
Nagie
nogi
dwie
za
pas
wziął
Król
za
dnia
w
księżycową
noc
gorzkniał
jego
wzrok
Attention! Feel free to leave feedback.