Lyrics Krochmal - Oliver Olson
Tak
wiele
zmian
po
latach,
wierzysz
jak
wierzyłaś
we
mnie?
To
kiepski
zakład,
na
dziś
prognoza,
tracisz
serce
Gdzie
nasze
miejsce?
Nikt
o
mnie
nie
wie
na
rapowej
scenie,
ale
się
nie
dziwię
Skoro
sam
nie
wiedziałem
wcześniej
Nie
pytaj,
czy
jeżdżę
tym
jebanym
Mercem
Rodzina
po
pierwsze,
po
drugie
to
wsiądę
jak
zarobię
pengę
Zegar
śmierci
dalej
tyka,
"Olo
jesteś?"
Jestem
I
tak
do
śmierci
się
spieszę,
i
tak
do
śmierci
wciąż
biegnę
W
głowie
poplątane
kable,
maszyny
i
bezdech
(o)
Przyznam
się
do
błędów,
później
zawisnę,
pewnie
urwę
linę
szybciej
niż
Ty
błyśniesz
Bo
zamiast
nagrywać
tę
płytę
to
siedzę
i
tyję,
i
palę,
i
piję
jak
Mariusz
Dobrze
zraniony
to
czuję,
że
żyję
jedynie
w
tym
świecie
koszmarów
Ziomek
nie
wyjdzie,
bo
kurwa
nie
chcę
już
z
nim
pić
na
ulicy
browarów
Pięć
minut?
Chcesz
to
bierz
te
pięć
minut
Ja
już
naprawdę
nie
liczę
tych
minut,
życzę
wszystkiego
najlepszego
Ryju
Chcę
już
wyjebać
i
wreszcie
zawinąć,
kubki
i
wóda
nie
wino
Rzadko
canabinol,
bagaż
się
nie
kalkuluje,
zostawiam
za
sobą
to
wszystko
co
było
Niech
gadają
Ci
zawistni,
słabo
idzie
jak
przedmioty
ścisłe
Pozbyłem
się
już
nienawiści,
a
nabyłem
wszystko
co
inne
i
dziwne
Sparzyłem
się
klipem
a
jestem
na
blokach,
nie
czuję
się
VIP′em,
a
normalny
chłopak
Szpital
jak
szkoła,
uczy
jak
podwórko,
stracę
serducho,
dam
na
trackach
ludziom
Ostatnie
lata
latam,
zdrowie
wrzucam
sobie
w
koszta
Firma
stała,
prawda
stara
starta
tak,
jak
krochmal
Zaraz
wracam,
nadal
latam,
chcę
ogarnąć
życie
Jak
upadam
no
to
wstaję,
karma
przeciwnikiem
Ostatnie
lata
latam,
zdrowie
wrzucam
sobie
w
koszta
Firma
stała,
prawda
stara
starta
tak,
jak
krochmal
Zaraz
wracam,
nadal
latam,
chcę
ogarnąć
życie
Jak
upadam
no
to
wstaję,
karma
przeciwnikiem
Nocą
chciałeś
życie
zmienić,
rano
się
poczułeś
pierwszy
raz
tchórzem
Jak
stracisz,
wtedy
docenisz,
a
nie
możesz
wiecznie
unikać
tych
luster
Najlepiej
byłoby
uciec,
najlepiej
uciąć
tę
pustkę
ale
się
nie
da
Czasem
się
nie
da
po
prostu
przed
problemami
uciekać
Nowy
w
szeregach,
to
presja,
jak
byłeś
nowy,
to
wiesz
jak
Jak
było
dobrze,
pamiętasz
w
tym
klubie,
czy
na
tych
zajęciach
Nie
zagrzejesz
długo
miejsca
jak
tylko
toniesz
w
kompleksach
Wielu
podpowie,
żebyś
teraz
przestał,
bo
nie
jest
na
rękę
im
potem,
jak
przetrwasz
Fajnie,
jak
melanż,
fajnie,
jak
bangla,
idziesz
upadać,
bolesna
prawda
(co
nie?)
Za
Tobą
nie
wejdzie
do
bagna
po
Ciebie
a
nagle
są,
jak
się
układa
Akceptujesz,
bo
nie
chcesz
odpadać
Nie
do
wszystkich
tak
samo
to
trafia,
to
nie
kwestia
z
czego
odpalasz
Jak
zarobię
więcej,
to
czeta
terapia
Ostatnie
lata
latam,
zdrowie
wrzucam
sobie
w
koszta
Firma
stała,
prawda
stara
starta
tak,
jak
krochmal
Zaraz
wracam,
nadal
latam,
chcę
ogarnąć
życie
Jak
upadam
no
to
wstaję,
karma
przeciwnikiem
Ostatnie
lata
latam,
zdrowie
wrzucam
sobie
w
koszta
Firma
stała,
prawda
stara
starta
tak,
jak
krochmal
Zaraz
wracam,
nadal
latam,
chcę
ogarnąć
życie
Jak
upadam
no
to
wstaję,
karma
przeciwnikiem
Attention! Feel free to leave feedback.