Lyrics Szmaragdy i diamenty - Rogal DDL , ZBR
Uwierz
wiem
jak
ciężko
wszystko
zacząć
od
początku
Ten
ból
i
wspomnienia
skryte
w
najgłębszym
zakątku
Wyrwałem
się
w
końcu,
alko,
dragi
i
omamy
Przejebane
stany
dziś
mam
na
życie
plany
Bicik
dojebany
co
wypełnia
cztery
ściany
Dym
moje
płuca
jak
muzyka
te
membrany
W
rapie
zakochany
u
mnie
tylko
stopa,
werbel
Weź
posłuchaj
tej
melodii
co
wybija
moje
serce
Proste,
że
chcesz
więcej,
uzależniam
mych
słuchaczy
Nie
odwrócę
się
na
pięcie,
być
człowiekiem
wiele
znaczy
Nie
potrafię
im
wybaczyć,
który
z
nich
o
mnie
pamięta
Ile
dajesz
tyle
wraca,
teraz
przypierdala
puenta
Choć
ostatnio
jest
wkręta
na
to
całe
hip
hopolo
ZBR,
DDL,
zawistni
niech
się
pierdolą
To
nie
hity
radia
kolo
jak
zostało
przewinięte
Wiem
co
to
zawody
wyjebane
mam
na
mende
Wiem
co
to
miłość
tak
samo
jak
nienawiść
Wiem
co
to
kraina
pozbawiona
wszelkich
granic
W
głowie
mam
wspomnienia
wiem,
że
nie
oddam
ich
za
nic
Mosty
raz
spalone
wiem,
że
nie
da
się
naprawić
Wiem
co
to
miłość
tak
samo
jak
nienawiść
Wiem
co
to
kraina
pozbawiona
wszelkich
granic
W
głowie
mam
wspomnienia
wiem,
że
nie
oddam
ich
za
nic
Mosty
raz
spalone
wiem,
że
nie
da
się
naprawić
Wiem,
że
się
porobić
to
nie
wyjście
z
sytuacji
Choć
czasem
rzeczywistość
doprowadza
do
wariacji
Często
złe
emocje
poddawane
eskalacji
Kłótnia
w
finale,
żadna
ze
stron
nie
ma
racji
Piszę
z
emigracji
dla
tych
wszystkich
co
to
wiedzą
Kiedyś
w
starym
gronie
się
spotkamy
tam
za
miedzą
Wiem
to,
potwierdzą
słowa
co
je
teraz
pisze
Dzięki
tej
muzyki,
które
przerywają
ciszę
Wiem
bo
to
widzę
jak
zmieniam
się
na
lepsze
Na
pewno
z
zawiści
będą
gadać
o
mnie
leszcze
Wrzucony
na
wietrze
cały
kurwa
wasz
farmazon
Ja
mam
na
to
wyjebane
ludzie
i
tak
za
mnie
smażą
Opresje
zawsze
z
twarzą,
wiem
to
normalka
Obawy
czy
doczekasz
jeszcze
następnego
ranka
Codzienności
walka
w
grę
nie
wchodzą
żadne
stery
Zajawka,
buchy,
rap,
dziwki,
dragi,
lasery
To
styl
ciężki,
pierdole
co
mówią
To
Cię
łapie
za
morde
i
przeciąga
na
grubo
po
glebie
Byłem
wczoraj
na
ziomka
pogrzebie
Ona
dzwoni
i
się
pyta
kurwa
mać
co
u
Ciebie
Co
mam
jej
powiedzieć,
co
mam
odpisać?
Dwukropek
gwiazdka,
mam
podkrążone
lica
Zatrzymuje
mnie
policja,
"po
co
Ci
ten
nóż?"
- pyta
On
jest
głupi,
sami
mają
kopyta
Tu
Ci
może
stać
się
krzywda
Styl
nie
do
podjebania
jak
papilarna
linia
Pierdolę
co
myśli
opinia
publiczna
To
rapowa
wścieklizna,
Twój
progres
mielizna
To
my,
niechciani,
nielubiani
Nie
przejmuję
się
skurwysynami,
co
innego
w
oczy
co
innego
za
plecami
Słucham
nocą
starych
płyt
(tatatata)
Mają
ten
jebany
sznyt
To
ile
znaczą
dziś
wirtualne
kciuki
i
serduszka
Wczoraj
bym
nie
przypuszczał
XD,
no
to
żeśmy
się
pośmiali
Wódki
się
napili,
dupy
pobajerowali
022,
wybierałeś
wtedy
prefiks
Teraz
nakładasz
efekt
i
wysyłasz
MMS′em
Ktoś
ma
plecy,
chuj
w
Twój
szacunek
Ktoś
ma
chajs,
chuj
w
Twój
pusty
rachunek
Tu
sprawiedliwości
nie
ma
nawet
w
sądach
W
związkach
z
kochanką,
jak
anakonda
Wplątujesz
kurwa
się
w
kolejny
romans
Jongmen
nie
leciał
z
głośników,
a
i
tak
czułem
dysonans
Gubi
się
po
drodze,
noc
z
soboty
na
niedziele
Szelest,
rozjebany
w
tetereret
Pierze
beret
drugi
dzień
pierwszej
doby
Gdyby
nie
kontrował
wódy
prochem
Dawno
by
był
purpurowy
Dobrobyt
ma
do
melo
tendencje
Wielu
po
nim
wpada
w
ciężką
demencje
Dupy,
prezencje
zmywają
z
make
up'em
Niejedna
se
taryfą
wróciła
za
lache
W
chate
z
baletu,
z
powrotem
w
balet
Wóda,
koks,
zapach
miejskich
toalet
Kluby,
kasyna
i
rozjebane
Zwycięstwa,
przegrane,
porażki,
klęski
Chuj,
że
samozwańczy,
ważne,
że
zwycięzki
Te
wersy
jak
pręgi,
nie
maszynka
do
pęgi
Rebus,
festyn,
dwie
kreski,
mainstream
Karaoke,
auto-tune,
mordo
kurwa
bo
pofruniesz
Szmaragdy,
diamenty,
chciałbym
Ci
dać
Za
ten
moment
żebyś
spadł
tam
WWA,
ogólnie
źle
nikomu
nie
życzę
Napierdalać
rap,
który
wsiąka
w
ulicę
Attention! Feel free to leave feedback.