Lyrics Turborower - Rogal DDL
(Już?
Dawaj)
(Zajebiście,
zajebiście)
(Kurwa)
(Zajebiście
nie?
No,
zajebiście,
no
ale
jak
troche
oddalę
to
już
nie
będzie...)
Wpadam
do
nich,
mieli
rozsypywać
prochy
Patrzę,
kurwa,
a
tam
stypa
Pytam,
czy
to
koniec
Europy
Skoro
z
okna
nikt
się
nie
wysypał
Teraźniejsze
młode
koty
To
jest
jakaś
arcylipa
Jeszcze
chcieliby
hajs
za
zwroty
(jebać)
Ja
nie
sprzedałbym
im
nawet
dissa
Jebać
dyskotekę
w
plastikowych
bitach
Scena
giba
się
jak
przy
weselnych
hitach
Prorapera
- mnie
nie
bawi
muzyka
Wczoraj
ulica,
dzisiaj
na
scenie
w
futrach
Ssą...
Jakby
miało
nie
być
jutra
Żesz
kurwa
Ponadczasowe
wersy
mam
utrwalone
w
głowie
Ten
rap
to
follow-up
do
rapu,
który
mi
wskazywał
drogę
Chcesz
to
łykaj,
kurwa,
to
jak
pelikan
Podwórka
mówią,
żebym
wjeżdżał
bez
kagańca
Rapowe
gwiazdki
podobnie
jak
dżihad
I
jeśli
trollem
nie
są
freestyle
z
Macdrive′a
To
mam
w
kutasie,
że
ktoś
zapierdoli
focha
Zresztą,
nie
moja
bajka
Lecz
jak
Miauczyński
Adaś
jesteś
spalony
w
blokach
Nie
wychodź
na
nokaut,
bo
nie
proszę
do
tanga
Raperska
ranga,
w
rolach
pozoranta
Co
nie
bangla
to
beng,
pif-paf
z
palca
Nakurwiam
tylko
do
minetek
rzecz
jasna
Potem
ona
mówi,
że
chce
być
moją
dziwką
Śmieszą
mnie
pytając,
czy
wiem,
że
to
szmata
Dziwi
mnie,
że
podnieśli
to
toporne
info
Względem
tego,
że
pantofel
ich
przygniata
Miała
mnie
głęboko
jak
dno
ma
Bajkał
Oni
ścięci
jak
automatyczna
sekretarka
Wyznacznik,
kurwa,
gałgan
nie
gałgan
Ta,
se
pogadaj
do
Laustra
Basta,
pizgam
jak
z
kałasza
Skoro
racja
wasza,
to
reszta
nasza
Za
ten
rap
nie
przepraszam
Hejty,
tu
są
jak
persy
Ta,
ta,
ta
Weź
zapnij
na
smycz
swoje
punchline'y
Rusz
kontakty,
przecie
stać
Cię
na
przekopę
Chyba
że
wybierasz
sposób
audiowizualny
To
was
topi
jak
w
browarze
uboty
Sobota
się
skończyła,
niedziela
rano
Menu:
Francja,
Włochy,
kakao
Muszę
powtórzyć,
ale
z
Twoją
starą
To
ekipa,
trenera
ortalion
Rogal
to,
Rogal
tamto,
w
chuju
mam
to
Co
mnie
ocebe
cudza
prywatność?
A
skoro
nie
potrafią
oddzielić
rapu
od
szopki
To
czemu
mieliby
oddzielać
farmazon
od
zwrotki?
Łączysz
kropki,
czy
kopiesz
dołki?
Ja
kotwiczę
rap,
niech
odpływ
zabiera
bojki
Lecą
czołgi,
diagnoza
Twa
bezbłędna
Gehenną
w
ścierwa,
jak
feta
sen
im
z
oczu
spędzam
Bida,
nędza,
szkoda,
że
tyje
w
pasie
W
tym
samym
czasie
chudnąc
w
ekstraklasie
To
na
razie
granica
była
liquid
Jak
nie
wiesz
o
czym
nawijać,
to
czemu
nie
skończysz?
(Nie
wiesz?)
Będziesz
jak
list
gończy
puszczony
za
mną
Moje
położenie
znów
wymija
się
z
Twą
prawdą
Fejmu
zgarną,
w
pióra
obrastają
Szkoda
tylko,
że
zapominają
Se
wyobrażają,
jeśli
to
ma
być
elita
To
przekonywująca
jak
narodowcy
w
Amritach,
ta
Wiesz
co
łowisz
od
dzisiaj
na
raperka?
Tancerki
z
poglądami
feministek
na
lap
dance′ach
Jak
Ci
imponuje
real
gangsterka
To
bierz
klamkę
i
wypierdol
pierwszą
bańkę
Jeśli
imponuje
real
dilerka
Zostaw
matce
dyszkę
na
adwokatkę
Jeśli
twarde
dragi
i
piekielne
zejścia
To
wybrance
serca
zatrzymaj
menstruację
Chyba
że
tak
bardzo
pragniecie
dziecka
To
nie
wiem,
pójdę
wstawię
wam
wodę
na
herbatkę
Fakt
jest
faktem,
życie
gówno
warte
Każdy
Ci
wpierdala
swoją
wątpliwą
prawdę
Ten
rap
też
traktuj
z
dystansem
Z
fartem
(z
fartem...)
(Widziałeś?)
(Co?)
Attention! Feel free to leave feedback.