Lyrics 200 Ton - Sarius
Rozkminiam
skąd
ten
koleś,
a
nie
skąd
ten
sampel
Ciągle
ktoś
tu
do
mnie
chce
mieć
jakąś
sprawę
Między
Czewą
a
Wrocławiem,
mówią
Sarius
to
alzheimer
Dogadane,
ustawiane,
a
on
słyszysz
Rękami,
nogami
już
czasami
muszę
być
tutaj
dla
babci
A
może
być
trudniej,
nie
chcę
być
jej
mózgiem
Sam
jestem
już
słaby,
to
wszystko
siada
na
mnie
jak
Zdrowie
bliskich
200
ton
O
problemach
200
stron
Udźwignij
na
swoją
skroń
Wszyscy
mają
lepiej,
co?
Zdrowie
bliskich
200
ton
Ciągle
strzyga
i
jej
wzrok
Non
stop
jakoś
dźwigam
to
To
wszystko
siada
na
mnie
jak
200
ton
O
problemach
200
stron
Udźwignij
na
swoją
skroń
Wszyscy
mają
lepiej,
co?
Zdrowie
bliskich
200
ton
Ciągle
strzyga
i
jej
wzrok
Non
stop
jakoś
dźwigam
to
To
wszystko
siada
na
mnie
jak
Znowu
na
kredyt,
żeby
coś
zapalić
Wkurwiony
na
sklepy,
a
pyta
się
taki
Widziałeś
już
klipa
Malika
Montany,
jak
liczy
se
hajsy
Mówię
idź,
może
da
ci
Patrzę
po
rogach,
to
może
kaci
Za
wysoko
głowa,
chociaż
nie
mam
nic
Nie
mogą
tak
sami,
dlatego
wkurwiam
ich
Siada
moja
głowa,
jakby
dwa
światy
Siada
mi
kolejny
joint
Jak
siada
mi
psycha
i
przypał
mam
z
nią
Muszę
samemu
posadzić
tę
moc
Zanim
zło
posadzi
mnie
na
swój
tron
Życie
workoutów
ma
sto
Jeszcze
przesadzi
mnie
do
innych
krain
Jak
nic
już
nie
pyknie
i
zostanę
sam
z
tym
Czy
on
przesadził
z
lekami
Jak
się
przewrócił
to
już
tak
bardzo
Że
na
ostatnią
ze
stron
Ostatnio
tylko
mój
dom
Mój
basen,
bunkier
i
schron
Jak
z
niego
wychodzę
to
w
kieszeni
z
nożem
Tylko
po
co
się
wracam
z
powrotem
Najszybciej
jak
mogę
Zraniłem
nie
jedną
mi
bliską
osobę
Dziś
chcę
być
sam
Bo
wiem
jako
człowiek
zostawiam
cierpiące
istoty
Mnie
kochające,
a
przed
snem
Czuję
się
bardzo
nie
dobrze
i
nie
chcę
Nic
więcej,
od
kogokolwiek,
i
tak
zawsze
Jadałem
samotnie
na
mieście,
czy
gdzieś
ej
I
nie
wiem
czy
w
ogóle
gdzieś
jesteś
jak
joint
Siada
mi
kolejny
błąd,
podrywam
stadami
je
Zaganiam
i
latam
na
nim
choć
nie
mam
na
imię
Alladyn
Na
bani
nie
pomaga
mi
gin
A
pani
na
Bali
nie
poda
mi
win
Me
łzy
jak
ci
źli
bo
nie
szkoda
mi
ich
Moimi
śladami
nie
trafisz
już
na
nic
A
tak
między
nami,
ja
chcę
być
jak
ty
Nie
mam
już
na
prawdę
niczego
Prócz
tego
co
na
plecy
siada
mi
To
słaba
myśl
Że
stres
do
mnie
wpada
stałymi
napadami
Jak
zły,
daj
żyć,
albo
zabij
już
dziś
Ale
losie
przestań
robić
ze
mnie
dźwig
Zdrowie
bliskich
200
ton
O
problemach
200
stron
Udźwignij
na
swoją
skroń
Wszyscy
mają
lepiej,
co?
Zdrowie
bliskich
200
ton
Ciągle
strzyga
i
jej
wzrok
Non
stop
jakoś
dźwigam
to
To
wszystko
siada
na
mnie
jak
200
ton
O
problemach
200
stron
Udźwignij
na
swoją
skroń
Wszyscy
mają
lepiej,
co?
Zdrowie
bliskich
200
ton
Ciągle
strzyga
i
jej
wzrok
Non
stop
jakoś
dźwigam
to
To
wszystko
siada
na
mnie
jak
Attention! Feel free to leave feedback.