Lyrics Prawdę mówiąc feat. Bubel - Wsrh
Znów
pytają
co
u
mnie,
Wszystko
spoko
w
sumie,
te,
Ogólnie
jeszcze
nie
myślę
o
trumnie,
Wciąż
kombinuję,
by
żyć
tak
jak
lubię,
I
nie
kapituluję,
brat
- po
moim
trupie,
Nasz
świat
jest
chory,
odstaw
pozory
na
bok,
Zobacz
jakie
mamy
prawo,
niewielu
tu
żyje
klawo,
Ale
prawdę
mówiąc,
w
chuju
mam
to,
Bo
jak
nie
chcesz
być
ogonem,
Musisz
być
jak
Johny
Bravo,
Nie
ma
to
tamto,
wybiorę
napad
na
kantor,
Zamiast
ostatniej
wizyty
w
piwnicy
ze
skakanką,
Tutaj
życie
to
hardcore,
więc
i
ja
jestem
hardcorem,
Bo
albo
robisz
w
zbroję,
albo
wracasz
z
honorem,
te,
Biorę
co
moje,
pierdole
chore
wizje,
I
nie
dam
sobie
wyprać
mózgu
przez
telewizję,
Oni
łapią
schizę,
gdy
usłyszą
kilka
bluzgów,
Wbijam
w
to,
bo
pierdolę
hipokryzję
i
oszustów.
Dwa
siedem
na
karku,
osiem
lat
ma
mic'u
Dwanaście
na
haju,
Bóg
wie
ile
do
raju,
te,
Robię
co
mogę,
by
żyć
jak
chcę,
Jak
moi
ludzie
mam
serce
z
logiem
PDG
x2
Daj
hajs
na
koks,
obok
(?)
cisza
A
w
CD
leci
Freddie
Foxxx,
jak
dla
mnie
pełen
wypas,
Nie
chcę
zapeszać,
żeby
jeszcze
się
nie
przysiadł,
Ale
minął
chyba
z
rok,
jak
nie
natrafił
na
mnie
przypał,
Chyba
żyję
jak
lubię,
mówię
jak
umiem,
wybacz,
Prowadzę
tak
jak
Paris
osobisty
Sonic
Jihad,
A
w
przerwie
Łycha
z
bratem,
Co
go
system
widzi
w
gdybach,
A
w
przerwie
Łycha
z
bratem,
co
ten
system,
Ostro
dyma,
bywa,
Syreny
wyją
na
rewirach,
słychać
psów
skowyt,
Czuć
metaliczny
smród
luf,
co
wróży
w
celi
pobyt,
I
nie
wiń
młodych,
winny
rząd,
ten
wyrodny
rodzic,
Co
nie
chce
zgody,
wszystko
robi
by
nas
obić,
Oby
walczyć
o
swoje,
jak
Sir
William
Wallace,
I
nie
poledz,
do
końca
doprowadzić
projekt,
To
jest
coś,
co
ma
jakikolwiek
sens
dla
mnie,
Bo
prawdę
mówiąc,
kuzyn,
tylko
na
tym
znam
się.(na
tym
znam
się)
To
dwadzieścia
sześć
wiosen,
lawirując,
kłamiąc,
Mając
pełen
olew,
mam
ten
rap
by
zapomnieć,
Choćby
na
moment
(By
pozytywnie
rozegrać
tą
opowieść)
x2
Czas
nieubłagalnie
leci,
Już
dwudziesta
piąta
wiosna,
To
jest
miasto
Poznań,
Gdzie
codzienność
nie
jest
radosna,
Znowu
głos
mam,
mój
rap
to
mój
osobisty
Syjon,
Bo
w
rzeczywistości
daleko
do
karnawału
w
Rio,
Tak
tu
ludzie
żyją,
pijąc
hektolitry
czystej,
Naród
zniewolony
przez
pasożytniczy
system,
Tu
są
drogi
wyboiste
i
choć
większość
żyje
w
biegu,
To
my
idziemy
pod
prąd,
nie
przestrzegając
reguł,
Oto
miasto
grzechu,
gdzie
nie
każdy,
realia
zna,
Tu
biegają
głodne
ryje,
I
handlują
czym
się
da,
Dążenie
do
życia
w
snach,
to
nieustanny
wyścig,
Słowo
przyjaźń
nie
istnieje
kiedy
chodzi
o
korzyści,
Wszyscy
chcą
się
nachlapać,
a
ja
patrzę
na
to
z
boku,
Bo
prawdę
mówiąc,
mnie
chuj
obchodzi,
Co
myśli
ogół,
Tak
rok
po
roku
żyję,
i
nic
innego
nie
znam,
Bo
ten
rap
to
jest
jedyna
znana
mi
profesja.
Już
dwudziesty
piąty
rok,
studiuję
w
życia
szkole,
Od
czasu
kiedy
w
szpitalu
swój
pierwszy
oddech
wziąłem,
To
jest
sprawozdanie
z
dwudziestu
pięciu
wiosen,
Mój
bagaż
doświadczeń,
który
wszędzie
ze
sobą
niosę.
x2
Album
Unhuman Mixtape
1 Absolwent
2 Poeci feat. Kobra
3 Oryginał (Norman)
4 Zejdź tu feat. P.A.G., Azrael
5 Autentyk
6 Kod ulic feat. Rafiks (Self Respect)
7 Rock & Roll feat. RR Brygada, DJ Decks
8 Oni nie mogą
9 Kilka prostych prawd
10 Hell's Kitchen
11 Mam to we krwi feat. Kaczor
12 Otis Driftwood
13 Sprawiedliwość feat. Paluch, Rafiks (Self Respect)
14 Radiostacja Szarej Strefy
15 Rap znad Warty 2 feat. Koni
16 Prawdę mówiąc feat. Bubel
17 To dla... feat. Gandzior, Jajo
18 Outro
Attention! Feel free to leave feedback.