Lyrics Essa - Sobota , Wini
Kiedy
witasz
się
z
ziomkami
Kiedy
żegnasz
się
z
ziomkami
Kiedy
po
prostu
pozdrawiasz
ich
Kiedy
tańczysz
jak
szalony
Kiedy
łamiesz
sobie
nogi
Kiedy
bawisz
się
jak
nikt
Kiedy
wrogowi
są
słabi
Kiedy
nie
dają
już
rady
Kiedy
wiesz,
że
mogą
skoczyć
ci
Kiedy
sam
się
czujesz
silny
Kiedy
sam
się
czujesz
pewny
Oni
mogą
oni
tylko
stulić
pysk
Kiedy
karta
się
układa
Kiedy
bogowie
sprzyjają
Gdy
chcesz
światu
krzyknąć
prosto
w
ryj
Że
nie
boisz
się
trudności
Że
pokonasz
swe
słabości
Że
nie
straszne
nikt
i
nic
Gdy
niedowiarki
ci
uwierzą
Nienawistni
pokochają
Wszyscy
inni
się
zesrają
i
Zło
przekonasz
do
dobrego
Świat
ułoży
się
po
myśli
Długo
i
szczęśliwie
będziesz
żyć
Oni
chcą
wiedzieć
co
to
essa
Jeden
czort
Poznać,
zrozumieć
ten
fenomen
I
ogarnąć
go
Nie
ważne
– sercem
czy
rozumem
Poczuć
to!
Bo
jak
się
kładą
spać
do
łóżek
w
uszach
wciąż
brzmi
im
to
Słyszeli
już
to
od
Soboty
Słyszeli
już
to
od
Winiego
Słyszeli
już
to
od
Renato,
słyszeli
od
Matheo
Co?
Skąd?
Jak?
Gdzie
i
dlaczego?
Co
to
w
ogóle
znaczy?
Skąd
to
się
to
wzięło?
Kiedy
ruchasz
i
dwie
naraz
Jedna
na
kutasa
hara
Druga
wylizuje
jaja
ci
Kiedy
śmigasz
na
zerwaniu
Rzucasz
nawet
się
do
ściany
I
nie
będziesz
dojechany
dziś
Gdy
media
maja
za
bandytę
Ja
odbieram
złotą
płytę
Nie
zabroni
mi
muzyki
robić
nikt
Gdy
sobie
robię
złotą
ketę
Hejty
prują
się
jak
sweter
Ich
kobiety
pragną
ze
mną
być
Jak
wszystko
koło
chuja
lata
Światu
pokazujesz
fucka
Dalej
nawet
na
bosaka
możesz
iść
Gdy
mój
zysk
to
twoja
strata
Biorę
kwit,
palę
blanta
No
i
wszędzie
sobie
latam
jak
mój
hit
Gdy
zagoni
ciebie
ziomuś
Psy
jadą
do
twego
domu
Lecz
od
dawno
tam
nie
mieszka
nikt
Gdy
niemożliwe
ci
się
spełni
A
ci
co
życzyli
cierni
Chcą
mieć
selfie
Mówią,
że
to
żaden
z
nich
Przyszło
to
jeszcze
w
zeszłym
wieku
Nie
tak
daleko
stąd
W
starej
fabryce
techno
party
melatron
To
było
pierwsze
polskie
rave-y
Klasyka
ziom
Widziałem
to
na
własne
oczy
Jak
jakiś
Sherlock
Holmes
Nie
jedne
stracił
tu
dziewictwo
I
poczuł
moc
Tablety,
amfa,
gandzia,
wóda
Wszystko
pod
rząd
I
jak
już
taki
miał
za
mocno
Dalej
dorzucał
do
pieca
Tak
bawiły
się
wariaty
A
krzyczeli
przy
tym:
"ESSA!"
Attention! Feel free to leave feedback.