paroles de chanson Ludzie z planety bezludnej - Bob Air , Sokół , Szpaku
Idziemy
w
nocy,
ktoś
musi
to
zrobić
Więc
idziemy
dalej
nie
patrząc
pod
nogi
wcale
Księżyc
oświetla
nam
zarysy
drogi,
wystarczy,
jebać
detale
I
nawet
jak
dyga
tu
ktoś
to
na
bank
tego
tu
nie
pokaże
Jest
tu
niejeden
rozsądny
gość
i
wielu
co
szuka
tu
wrażeń
Wyszliśmy
z
meliny
gdzie
szafy
zdobiły
plakaty
z
dupami
okrakiem
Nikt
nic
nie
zostawił,
bo
nie
miał,
nie
żegnam
się,
bo
nie
potrafię
A
jak
odpalamy
te
race
to
jasno
jest
jak
w
pierdolone
południe
I
widać
nas
kurwa
z
kosmosu,
to
ludzie
z
planety
bezludnej
Ta
planeta
z
każdym
dniem
znów
wyludnia
się
Choć
postaci
coraz
więcej,
ludzi
coraz
mniej
Coraz
mniej,
ludzi
coraz
mniеj
Na
planecie
Mały
Książe,
szukam
sеrca
w
niej
Wyalienowany
tak
bardzo
W
mydlanym
świecie
jak
Van
Gogh
Tu
jebie
kłamstwem
i
zdradą
Immunitetem,
państwem
się
bawią
(Świnie)
GUGU,
ZIPY
w
dres
kombinezonie
Tu
gdzie
niby
wiesz
co
płonie
i
chłoniesz
Młody
Simba
i
Wojtek
Sokół
Kochaj
bliskich
i
pierdol
wrogów
Ta
planeta
z
każdym
dniem
znów
wyludnia
się
Choć
postaci
coraz
więcej,
ludzi
coraz
mniej
Coraz
mniej,
ludzi
coraz
mniej
Na
planecie
Mały
Książe,
szukam
serca
w
niej
Tu
co
środę
mam
dozorek,
jak
mam
uciec
stąd?
Tu
paru
chamów
w
lesie
znów
odbiera
sos,
S-O-S
Ponad
blok,
na
planecie
gdzie
zarabia
zło
To
mój
pasek
czy
pół
roku
twojej
pracy?
Na
szyi
był
bez
logo
a
mój
buch
ma
styl
i
klasy
Co
mam
mówić?
Komu
ufać?
Kto
jest
zły?
Mój
koleżka
zrobił
mnie
na
duży
kwit
Ale
chuj,
może
tyle
byłeś
wart
Daj
mi
miesiąc
i
odrobię
cały
hajs
Czemu
kasa
nie
miała
czasu
dla
nas?
Czemu
moja
głowa
na
rok
odleciała?
Schodzę
z
leków
i
mnie
ryje
byle
browar
Dawno
się
straciłem,
nie
potrafię
się
zachować
Tu
nie
boją
się
Boga,
a
kredytu
Świeżo
upieczony
restaurator
spod
sufitu
Tu
z
problemem
się
nie
dzwoni
po
policję
Ostre
rzeczy
mogą
załagodzić
krzywdę
Jeszcze
jeden,
jeszcze
drugi,
jeszcze
trzeci
Topię
serca
z
bezludnej
planety
Tu
z
problemem
się
nie
dzwoni
po
policję
Ostre
rzeczy
mogą
załagodzić
krzywdę
Jeszcze
jeden,
jeszcze
drugi,
jeszcze
trzeci
Topię
serca
z
bezludnej
planety
Choć
rój
tych
fałszywych
pokurwieńców
Z
automatu
mi
zaciska
tę
pięść
Nie
zabłocą
mi
czystości
w
moim
sercu
Choćbym
musiał
ich
odjebać
i
cześć
A
znalazłoby
się
kilka
wspólnych
zdjęć
Niedźwiedzie
na
siemasz
i
toastów
sześć
Jak
spotkasz
człowieka
to
się
lepiej
ciesz
Bezludna
planeta
Trzymałeś
mi
talerz
na
baletach
Trzymając
nóż
przy
mych
plecach
Musiałeś
wyjebać
za
ocean
Pakując
się
w
moment
w
plecak
Zniknął
uśmiech
jak
z
reklamy
mleka
Poczekaj,
czekaj,
czekaj
Może
pod
kołdrą
z
banknotów
jest
więcej
bólu
niż
męstwa
Czasami
rodzina
kłopotów
daje
ci
więcej
niż
szczęścia
Ideały
płoną,
a
bogów
nie
widać
w
tych
ciemnych
miejscach
To
choroby
bloków
by
znowu
dźgnąć
wyjmują
nóż
z
serca
Tu
z
problemem
się
nie
dzwoni
po
policję
Ostre
rzeczy
mogą
załagodzić
krzywdę
Jeszcze
jeden,
jeszcze
drugi,
jeszcze
trzeci
Topię
serca
z
bezludnej
planety
Tu
z
problemem
się
nie
dzwoni
po
policję
Ostre
rzeczy
mogą
załagodzić
krzywdę
Jeszcze
jeden,
jeszcze
drugi,
jeszcze
trzeci
Topię
serca
z
bezludnej
planety
1 Cześć
2 Ty też
3 Batoniki
4 Zorro
5 Burza
6 Plastikowy tulipan
7 Nic
8 After
9 Jak urosnę
10 Wkraczając w pustkę
11 Jednorożec
12 Ludzie z planety bezludnej
13 52Hz Skit
14 52Hz
15 Na cały świat
16 Płaczemy pięścią w stół
17 Nie było już nic
Attention! N'hésitez pas à laisser des commentaires.