Текст песни Piaski klepsydr - Buka feat. Bisz
.I
tylko
morza
fale
odpływają
coraz
dalej
A
w
Tobie
pożar
stale,
palę
mój
talent
Może
na
domiar.
(ciii)
- tak
doskonale
Nie
ma
miłości
ni
wątpliwości
wcale
I
zależności,
bo
pościg
ustaje
Z
prochu
do
kości,
odnośniki
szaleństw
Kiedy
ośle
i
kim
być
wiesz
ciągle
udajesz
Gdy
ci
los
ciągnie
cyngiel,
niknie
płomień
zapałek
Zwykle
chłonę
to
w
szale,
jednak
dziś
nie
tknę
Przymknę
oko
dojrzale,
potem
w
okno
wetknę
Aby
moknąć
w
piekle,
chłonąć
motłoch
wściekle
By
się
ocknąć
wreszcie
i
napomknąć
to
wierszem
Gdy
fosfor
mi
depcze,
przez
wyniosłość
serce
Nim
wyłączą
go
wreszcie
i
oślepnę...
Tak
bardzo
prosto
odpłynąć
w
bezkres
Czemu
nie
chce
iść
prostą
linią
po
szczęście
Nie
chcę,
cierpieć
więcej,
wiesz
więcej
łez
nie
chcę
Serce
też
- bierzcie
i
jedzcie
je!
To
tylko
chwile
rozdrapane
przez
dreszcze,
gdzieś
Tylko
tyle
nie
udźwigną
ich
mięśnie
Chcesz?
- oddam
na
chwilę
Ci
me
wnętrze
Abyś
poczuł
sztylet
wbity
w
poczet
nieszczęść
Gdzie
brocząc
w
mogile
szaleństwem
Sens
zboczył
na
chwilę,
by
runąć
następnie...
A
fale
dalej
w
balet
mętne,
Nikną
jak
domek
dla
lalek
namalowane
we
mgle
Miliony
baniek
ich
pęknięć
Obojętne
dla
fali
zanim
stanie
się
tętnem
I
piorunami
bijąc
wściekle
Zniszczy
to
co
między
nami
przeszłość
więdnie
By
w
oddali
nucić
szeptem,
za
nami
Tętent
wokali
podkuwany
talentem
Wbrew
orszakom
stali,
tsunami
na
przeciw
Sztormami
gnani
tyrani
oręży
To
my,
ci
sami
od
lat
przymierzy
Nie
zdławi
nas
zawiść
czy
grad
moździerzy
By
zabić
i
ranić
i
zazdrości
szerzyć
slogany
I
z
radością
kamień
wymierzyć
w
twarz
Ci
sami,
choć
blakną
portrety
I
blask
wymazały
nam
lata,
niestety
A
na
cyferblatach
debata
i
szepty
Na
palcach
Ci
sen
podpowiada
piosenki
Niepojęta
strata
postradać
te
dźwięki
Gdy
skończy
się
baśń
i
happy
endy
Ostatni
raz
daj
mi
skraść
księżyc
Nim
zburzy
go
brzask
i
zgnębi
błękit
Układać
z
gwiazd
obrazki,
pamiętnik
Nim
skończy
się
czas
i
piaski
klepsydr...
Czuję
ciśnienie,
a
moje
myślenie
Skupia
się
na
tym
żeby
nie
zacząć
strzelać
do
ludzi
ziomuś
Myślę,
że
lepiej
stąd
wyjdę,
nie?
Zanim
te
krzesła
zaczną
latać
bez
widocznego
powodu
W
klepsydrze
wbrew
logice
ciśnie
się
Pod
górę
przebrana
miara
straconych
dni
i
nie
Starczy
mi
sił
by
je
wstrzymać
nim
wybije
Godzina
prawdy
jak
szambo.
Czik,
czik,
brrrech!
Logiki
tu
brak
dopóki
Moje
życie
jest
zbieraniem
gówna
do
kupy
Chcę
być
kim
jestem
i
nie
chce
nic
więcej
Lecz
mój
krzyk
rozedrze
mi
wnętrze
nie
przestrzeń
Biegnę
na
oślep,
lecz
coś
ciągle
wiąże
Mi
ręce
i
nogi
i
lecę
na
mordę
Goni
mnie
wskazówka
i
raczej
nie
zwolni,
Popychadło
wahadła,
wieczny
czasu
niewolnik
-BISZ!
1 Evviva l'arte
2 Wspaniały widok (intro)
3 Wznieśmy toast
4 Nadzieja
5 Zamknij oczy
6 Biały królik
7 Orchidee
8 Piaski klepsydr
9 Legal
10 Pan Antonim
11 Cyferblatów wichura
12 Zanim powiem nara
13 Pęka lustro (Kris rmx)
14 Proszę (Kris rmx)
15 Przebiśniegi (Kris rmx)
16 Danse macabre (Kris rmx)
17 Oni mówią samotność (DonDe rmx)
18 Szkło (DonDe rmx)
19 Już nie (Kris rmx)
20 List do s. (Kris rmx)
Внимание! Не стесняйтесь оставлять отзывы.