Lyrics Podroz z ukochana - Halina Frąckowiak
Zielone
okiennice
w
przydrożnych
zajazdach,
Dom
pod
strażą
szpalerów,
obrosły
ligustrem,
I
noc
niezrozumiała
i
świeca
przy
gwiazdach
I
wielki
cień,
snujący
się
za
mną
nad
lustrem.
Noc
czekała
tu
lata,
pod
oknem
uśpiona,
Cicho
pluszcząc
włosami
koloru
indygo,
I
lustro
spało
nocą
znajome,
jak
żona,
I
świeca
kwitła
prostą,
świetlistą
łodygą.
I
zeszliśmy
się
razem
i
razem
czekamy
Kiedy
przyjdziesz,
nadlecisz
śród
szarf
korowodu:
Bruk
zadzwoni
kopytem,
zapukasz
do
bramy
Czarnej
od
wiatrów
morskich
i
szorstkiej
od
jodu.
Wracaj
miła,
jedyna
kochanko
daleka,
Muzo
cieniem
rozsiana
wysokim
nade
mną
-
Noc
się
może
przebudzić,
ostatni
raz
czeka,
Wszystkie
światła
pogasi,
aż
krzykniesz:
jak
ciemno!
I
sama
nie
rozeznasz
się
w
nocnych
tętentach
I
nie
poznasz
mnie,
obca,
po
latach
rozłąki.
...Księżyc
już
chodzi
słupem
po
starych
okrętach
I
czarne
z
masztów
martwych
wypłasza
pająki
1 Podroz z ukochana
2 Jedyna swiatlosc
3 Na samym dnie
4 Milosc
5 Usta twoje całują
6 Umiłowanie
7 Do nocy
8 Smutek
9 Noc w miescie
10 Lekcja natchnienia
11 Piesn weselna
12 Coraz blizej
13 Koleda dziecinna
Attention! Feel free to leave feedback.