Lyrics my, „artyści” - Lor
Masz
mnie
na
wyciągnięcie
rąk
Zaraz
odejmie
Ci
mowę
Nie
ma
przy
mnie
miejsca
i
dobrze,
bo
Zapewne
boisz
się
podejść
Słyszę,
że
przypominasz
mnie
Jakoś
nie
widzę
podobieństw
Tylko
ja
zasiadam
na
balkonie
sama
I
zamykam
się
w
sobie
Tylko
my
artyści
mamy
po
co
istnieć,
mamy
o
co
płakać
Tylko
my
artyści
rozumiemy
wszystkie
transcendencje
świata
Nie
to,
co
Wy
- nadzwyczajnie
normalni,
bezbarwni,
nijacy
i
żadni
A
ja
jestem
echem,
półoddechem
piekieł,
więcej
niż
człowiekiem
Masz
mnie
na
wyciągnięcie
rąk
Dopóki
Cię
nie
wygonię
Jestem
smutna,
wrażliwa
na
całe
zło
A
Ciebie
nie
ma
co
boleć
Rzadko
latam,
bo
wstydzę
się
Klaszczących
przy
lądowaniu
Tylko
ci
w
przebraniu
i
tamci
na
scenie
Zasłużyli
na
fanów
Tylko
my
artyści
mamy
po
co
istnieć,
mamy
o
co
płakać
Tylko
my
artyści
rozumiemy
wszystkie
transcendencje
świata
Nie
to,
co
Wy
- nadzwyczajnie
normalni,
bezbarwni,
nijacy
i
żadni
A
ja
jestem
echem,
półoddechem
piekieł,
więcej
niż
człowiekiem
Tylko
my
artyści
mamy
po
co
istnieć,
mamy
o
co
płakać
Tylko
my
artyści
rozumiemy
wszystkie
transcendencje
świata
Nie
to,
co
Wy
- nadzwyczajnie
normalni,
bezbarwni,
nijacy
i
żadni
A
ja
jestem
echem,
półoddechem
piekieł,
więcej
niż
człowiekiem
Attention! Feel free to leave feedback.