Lyrics Strumień - PRO8L3M
Miałem
sen,
wielkie
wrota
jak
i
sam
budynek
i
światło
lejące
się
jakby
było
tu
płynem
Ściany
pulsujące,
a
w
nich
żyły
pompują
krew,
jest
fluorescencyjna
jak
nad
wejściem
as
trefl
Nitki
żył
fioletowe,
są
ich
tysiące,
nie
parzą,
gdy
podchodzę,
choć
wrzą,
tak
są
gorące
Opary,
które
lekko
wdycham,
nie
są
trujące,
a
istoty
które
mijam
mówią,
chociaż
leżą
w
śpiączce
Wchodzę
do
środka,
nie
muszę
otwierać
drzwi
Przenikam
jak
dym
z
ognia,
który
wokół
się
tli
Nie
mam
ciała,
ani
dłoni,
ale
dotykam,
tysiące
oczu
patrzą
na
mnie,
wiszą
na
stalaktytach
Ściany
z
marmuru
i
czuję
w
nich
życie,
ciecz
nie
opada
w
dół,
tylko
płynie
tam
po
suficie
Kolumny
pokrywają
alfabety
fraktalne,
nie
znam
języka,
ale
rozumiem,
to
naturalne
Sala
do
której
wchodzę
jest
nieograniczona
Płaskorzeźby
trzymają
moje
uczucia
w
szponach
Lamp
słabe
światło,
ale
tu
są
ich
setki,
wiszą
na
dziwnych
kątach
przecząc
prawom
geometrii
Na
środku
samym
schody
bez
końca
się
wijąc,
ale
czas
na
wejście
był
krótki
jak
epizod
Ciecz
po
której
stąpam
płynie
z
białej
fontanny
otoczonej
przez
sferę,
która
zmienia
wciąż
kształty
Wodospady
płyną
w
górę,
mógłbym
się
dziwić,
lecz
wstęp
tu
mają
tylko
Ci,
co
nie
zwątpili
Dobrze
wiem,
że
nie
zrobią
mi
krzywdy
łuskowate
bestie
o
powłokach
oślizgłych
Na
środku
fontanny
lewituje
bóstwo,
morfuje
by
przybrać
mój
kształt
i
nagle
jestem
sam
i
jest
pusto
Nie
wiem
teraz
czy
to
był
sen,
czy
trip
Zbudziłem
się
z
wrażenia,
nie
obudził
mnie
krzyk
Attention! Feel free to leave feedback.