Lyrics Fabryka małp - Rena
Budzę
się
i
gdzie
już
jestem
wiem.
Fabryka
małp
(Małp),
Fabryka
psów
(Psów),
Rezerwat
dzikich
stworzeń
(Dzikich
stworzeń
ziom),
Zajadłych
tak,
że
nawet
Bóg
i
Bóg
Im
nie
pomoże.
Fabryka
małp
(Małp),
Fabryka
psów
(Psów),
Rezerwat
dzikich
stworzeń
(Dzikich
stworzeń
ziom),
Zajadłych
tak,
że
nawet
Bóg
i
Bóg
Im
nie
pomoże.
Wiadomo
co
rządzi
teraz
naszym
światem,
ziom,
Zobacz
co
on
zdolny
zrobił
za
sałatę,
Bo
to
chyba
nie
jest
mądre,
ani
tego
warte,
W
pogoni
za
fartem
wydzierał
innym
z
gardeł.
Jest
taki,
znam
Go.
Jestem
nieufna.
On
tak
jak
reszta,
co
do
celu
szła
po
gównach.
Im
nie
dorównam
wcale
nie
chcę
być
taka,
Za
hajs
oddał
siebie,
potem
sprzedał
swego
brata.
Widzę
syf,
fałsz,
poranione
serca,
Widzę
krzyk,
płacz,
pieniądz
to
morderca.
Widzę
stek
kłamstw,
nosi
je
na
rękach,
I
ta
fałszywa
gęba,
która
woła
"Gdzie
jest
tęga!?".
Coś
w
człowieku
pęka,
bo
to
za
daleko
sięga,
To
ludzie
czy
zwierzęta?
Szczerze
to
nie
mam
pojęcia,
I
przez
parę
lat
to
będzie
do
ogarnięcia,
Aż
wszyscy
zrozumią,
że
siano
nie
daje
szczęścia.
Fabryka
małp
(Małp),
Fabryka
psów
(Psów),
Rezerwat
dzikich
stworzeń
(Dzikich
stworzeń
ziom),
Zajadłych
tak,
że
nawet
Bóg
i
Bóg
Im
nie
pomoże.
Fabryka
małp
(Małp),
Fabryka
psów
(Psów),
Rezerwat
dzikich
stworzeń
(Dzikich
stworzeń
ziom),
Zajadłych
tak,
że
nawet
Bóg
i
Bóg
Im
nie
pomoże.
Ile
znam
przypadków
od
dziada,
pradziada
dziadków?
Żaden
z
tych
gagatków
nie
skończył
na
jednym
kwiatku,
Jak
na
tonącym
statku
porwał
ich
wir
uniesień,
Oprócz
żony
była
masa
ździr
w
jego
interesie.
Może
była
miłość,
ale
coś
się
spierdoliło,
Żądza
była
większą
siłą,
właśnie
to
go
pogubiło.
I
tak
myślą,
mową,
uczynkiem,
zaniedbaniem,
Zakazany
owoc
zabierał
go
jeszcze
bardziej.
Mijał
czas,
a
Oni
coraz
starsi.
Minął
rok,
dwa,
nie
przestała
się
martwić.
Smutek
i
żal
osiadł
jej
na
sercu,
I
to
jedyna
rzecz,
która
została
jej
po
mężu.
On
też
został
sam,
nie
zdawał
sobie
sprawy,
Że
to,
co
wtedy
miał
było
lepsze
od
zabawy.
Teraz
na
mocy
zła
badało
go
w
chuj
lekarzy,
Wynik
ostatni
był
dodatni,
sam
się
tym
sparzył.
Fabryka
małp
(Małp),
Fabryka
psów
(Psów),
Rezerwat
dzikich
stworzeń
(Dzikich
stworzeń
ziom),
Zajadłych
tak,
że
nawet
Bóg
i
Bóg
Im
nie
pomoże.
Fabryka
małp
(Małp),
Fabryka
psów
(Psów),
Rezerwat
dzikich
stworzeń
(Dzikich
stworzeń
ziom),
Zajadłych
tak,
że
nawet
Bóg
i
Bóg
Im
nie
pomoże.
Droga
do
sukcesu
jest
ponoć
długa
i
kręta,
Jak
się
spytasz
o
to
jej,
powie
Ci
że
nie
pamięta.
Chciała
być
święta,
nadzwyczajna,
ogarnięta.
W
swoich
działaniach
zawsze
planowała
być
bezwzględna.
Marzenie,
kariera
- to
było
niewiarygodne,
Castingi,
a
potem
po
hotelach
tak
wygodniej.
Zawsze
rozsądnie,
wiedziała
z
kim
ma
się
puchać,
Z
ręki
do
ręki
przewijana
pijana
suka.
W
końcu
szał,
blask.
Ma
swoje
pięć
minut.
To
jest
jej
czas,
bardzo
chce
by
nie
przeminął.
Stanął
już
świat
i
pomińmy,
co
pomimo,
Weź
popatrz
na
jej
twarz,
nie
jest
tą
samą
dziewczyną.
Znikli
przyjaciele,
to
ma
w
duszy
co
na
ciele,
Starała
się
zagłuszyć
prawdę,
a
wszystkiego
wiele.
Stało
się
faktem,
że
nie
było
to
tak
łatwe,
A
łzy
i
wstyd
zostały
już
w
Niej
chyba
na
zawsze
Gdzie
spojrzę
dookoła
dżungla.
Gdzie
spojrzę
dookoła
dżungla.
Fabryka
małp
(Małp),
Fabryka
psów
(Psów),
Rezerwat
dzikich
stworzeń
(Dzikich
stworzeń
ziom),
Zajadłych
tak,
że
nawet
Bóg
i
Bóg
Im
nie
pomoże.
Fabryka
małp
(Małp),
Fabryka
psów
(Psów),
Rezerwat
dzikich
stworzeń
(Dzikich
stworzeń
ziom),
Zajadłych
tak,
że
nawet
Bóg
i
Bóg
Im
nie
pomoże.
1 Co ja tu robię
2 Uliczna psychologia
3 Diabeł w ludzkiej skórze
4 Fabryka małp
5 List do peji
6 Dlaczego robię hip hop
7 Pieprzony deszcz
8 Nie ma w mieście towaru
9 Przejmij ster w swoje dłonie
10 Siła kobiet
11 Żółte kalendarze
12 Masz ode mnie numer
13 Kiedy usłyszałam bit hip hopowy
14 Rób hajs i pierdol wojnę
15 A kiedy przyjdzie czas (dla św. pamięci Gajdy)
16 Choćby Twa nienawiść miała moc
17 Ulice
Attention! Feel free to leave feedback.