Łona i Webber - Miej Watpliwość Lyrics

Lyrics Miej Watpliwość - Łona i Webber



Widzę Cię, od niedawna stoisz w tym tłumie, który wie i rozumie, jak strumień tych sumień
Zmienić i unieść całe zło lokując w czasie przeszłym
Ty stoisz tu i krzyczysz głośniej od reszty
I to jest muszę przyznać nowszy trend, bo wczoraj stałeś obok w tłumie widząc owczy pęd
A dziś zdrowszy ten, kto gotów dostrzec tych wszystkich, którzy tak pięknie mówią, że to prostsze niż myślisz
Jeden stoi z przodu i gniewem płonie, więc Ty spijasz słowa z jego ust i chłoniesz
On ma modny krawat, pasuje jak ulał, problem w tym, że pod krawatem jest brunatna koszula
A Ty w tym tłumie ufającym bezdennie, choć, fakt wyglądacie znacznie lepiej ode mnie
Czoła wprawdzie niskie, ale gładkie dość, bo dotychczas raczej nieskażone wątpliwością
Jasne myśli wprost z jasnych twarzy można czytać
Same pewne odpowiedzi, żadnych pytań
Rozmawiacie tak pięknie jakby to sen był, a wszystko co błyszczy w tych rozmowach to te niemożliwie białe zęby
Kiedy tak stoisz w tym tłumie beztroskim, na który cień rzuca choćby cień wątpliwości
W tym kartelu myśli chorych na pewność, przyjacielu bądź tak dobry i zrób dla mnie jedno
Kiedy wszyscy wokół Ciebie równiuteńko idą
Przyjacielu Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość
I kiedy bronisz prawdy mając za jedynie prawdziwą
Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość
I gdy już wierzysz, że Twoja perspektywa jest jedyną perspektywą
Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość
I zanim uznasz tych, co mają za zbędne ogniwo
Przyjacielu, Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość
A Ty słuchasz i zanim skończę już przeczysz, bo w tym co mówię widzisz tylko nóż w plecy
W ogóle słyszeć nie jest dane mi nic już, bo strasznie bełkoczesz przez pianę na pysku
Wierz mi, trudno o zaufanie, gdy tak pięknie bezgrzeszni chwytają za kamień
I ten żółty buldożer, co go jeszcze wczoraj mogłem tak chwalić dziś rozsądek zmienił na dobre w fundamentalizm
Widzisz świat doskonale, nikt Ci nie wmówi, że czarne jest czarne a białe jest białe, bo rozróżnianie barw jest jedną z zalet licznych, gdy świat, który widzisz jest monochromatyczny
Patrzysz w lustro i nie masz problemów żeby usnąć skoro usypia Cię słuszność, tylko nie sposób zjechać z tych słusznych torów, kiedy wolność wyboru już oddałeś w ręce uzupatorów
Mówisz, że cenisz prawdę, owszem
Zwłaszcza gdy brzmi w stylu gardeł jednogłośnie
I masz jasność i masz pewność i masz spokój i tego ostatniego nawet Ci zazdroszczę
Widzisz, u mnie spokój jest rzadszy, bo do dziś nie dałem pod topór doradcy i póki co jest wciąż we mnie ta fraza, która na szczęście co jakiś czas mi powtarza
Kiedy wszyscy oprócz Ciebie równiuteńko idą
Przyjacielu Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość
I kiedy kpisz z prawdy, którą ktoś uważa za jedynie prawdziwą
Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość
I gdy nie wierzysz, że Twoja perspektywa jest jakąkolwiek perspektywą
Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość
Ilu znasz tych, co nie mają jej za zbędne ogniwo
Przyjacielu, Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość



Writer(s): Adam Bogumil Zielinski, Andrzej Marek Mikosz


Łona i Webber - Absurd i Nonsens
Album Absurd i Nonsens
date of release
20-05-2004




Attention! Feel free to leave feedback.