Текст песни 100 naboi - Oxon
Pierwszy
strzał,
taki
na
rozpęd,
ostatnim
ostrzeżeniem
rozpocznę
Zdejmę
cię
w
moment,
utopię
cię
w
rzece,
bo
takie
masz
ośle
znaczenie
potoczne
Tę
samą
rzekę
pod
spalonym
mostem,
nie
licząc
się
z
prądem,
przemierzysz
ją
w
poprzek
Aż
tak
im
ciążę?
Przy
tym
porodzie
masz
problem,
bo
nawet
jak
nie
chcesz
to
poprzesz
Strzelam
na
oślep,
wrzucę
do
klatki
skurwiela,
co
drzwi
mi
otwiera
na
oścież
Siedzi,
pilnuje
serwera,
a
jedyna
rzecz,
którą
zmienia
to
jebana
pościel
Blau,
blau,
niech
baran
spocznie,
blau,
blau,
ma
przewaga
rośnie
I
tak
na
ciecia
już
drugie
pół
dekady
nikt
tu
nie
czeka
bynajmniej
na
ośce
Dostałem
opcję,
mam
tu
neseser
i
setkę
naboi
nie
do
namierzenia
I
dowody
zbrodni,
jakoby
na
deser,
bo
to
ty
wybierzesz
kogo
zgarnie
ziemia
Kto
odpadnie
teraz?
I
o
kim
powiedzą,
że
przepadł
i
jest
nie
do
odnalezienia
A
kogo
przeczekasz
by
cienias
w
cierpieniach
narzekał
i
peniał
się
wciąż
nawet
cienia
Po-po-powiedz
co
wybierasz,
powiedz
swojej
młodej,
że
już
nie
będzie
wesela
Potem
wołaj
koronera,
by
zabrali
worek,
bo
niestety
po
tobie
będzie
trzeba
to
zbierać
Co-co-co
mi
zrobisz
teraz,
głowa
już
cię
boli,
nie
łudź
się,
że
to
migrena
Wpędzę
do
grobu,
to
będzie
za
karę
ziomuś
za
gadanie
bez
powodu
[?]
i
scena
Dość
mam
narzekań
na
długą
kolejkę
Zwiedzanie
gry
w
trybie
full
observator
Rzucam
się
w
wiraż,
mi
utną
tę
rękę
lub
rzucą
ponownie
przez
[?]
spectator
Jestem
jednym
z
tych,
co
skrócą
twą
mękę
Wersem
jak
kulką
masz
dumą
podziękę
Trafiam
w
twe
serce
i
krótko
na
wejście
Kupujesz
mnie
w
chuj
jak
za
grubą
kopertę
Zwolnię
trochę,
bo
co
ma
wisieć
to
nie
utonie
Typ
mówi,
że
płynie,
jedynie
wodę
może
tu
donieść
Jego
okręt
jest
Titaniciem,
pora
pogrzebu
ziomie
Masz
opcję
stąd
znikać
typie,
zmiana
reguł,
biegun
płonie
To
już
nie
tylko
ta
góra
lodowa,
co
czyha
na
twój
nieuważny
kadłub
To
dziura
oxonowa,
podkręcam
klimat,
wywijam
im
własny
nadmuch
Dziurę
na
wylot,
mózg
im
wypłynie
jak
tylko
się
trochę
te
ciule
nachylą
Może
se
zrobią
tę
fryzurę
z
grzywą,
pasuje
to
typom
jak
[?]
Wpadam
tu
z
łusek
lawiną,
karabin
na
stół,
beryl,
sprawdzaj,
man
Wokoło
łusek
przybyło,
follow
me,
Arthur
Curry,
Aquaman
Silny,
bezczelny,
w
dodatku
szczery,
ty
jak
mozaika
się
stapiasz
z
tłem
Płyniesz
z
ekipą
na
majkach,
na
moich
statkach
robisz
za
majtka,
damn
Zdejmę
cię
w
minutę,
man,
bo
jestem
kurwa
Minute
Manem
Obrałem
azymut,
wiem,
że
w
pięknym
stylu
zniszczę
scenę
Wbiję
w
ziemię
mym
pociskiem
niczym
moździerz
spadnę
z
góry
Albo
spalę
krzak
jak
Mojżesz,
lecz
nie
wrócę
z
zdartej
chmury
Czarne
dziury
w
głowie
w
zakamarkach
miejskich
rozkwita
rzemiosło
Możesz
być
pewnym,
że
zostanę
świętym
tu
dopiero
kiedy
przywita
mnie
Boston
Wbita
na
strzały
w
nieboskłon
i
tak
nie
powiesz
mi,
że
cię
nie
ostrzegałem
Szkoda
jedynie,
że
zastawiasz
drogę
mi
ciałem,
bo
głowa
jest
troszkę
dalej
Podziemny
arsenał,
mówią
mi
zguba,
bo
w
głównym
nurcie
nie
łatwo
mnie
znaleźć
Scena
to
ściema,
będę
miał
ubaw,
bo
łatwo
ją
złamie,
nie
złapią
mnie
wcale
Szybki
jak
kula,
styl
czysty
natural,
a
gdy
ty
zamulasz,
ja
świadomie
dalej
Głośniki
na
fulla
i
bity
gram
pull
up
i
z
pizdy
na
czuja
jak
kanonier
walę
Bo
widzę
tych
poważnych
typów
w
grupach,
ta,
ej
typki
w
bramach
Ja
jestem
poważny
sam,
blam,
blam,
wyciągam
miniguna
Hojnie
obdarzam
ołowiem
ich
ciała
i
robią
mi
hałas,
lecz
nie
dobrowolnie
Studzę
ich
zapał,
chcą
być
jak
Hamas
i
toczą
na
chama
swą
nierówną
wojnę
W
wielu
przypadkach
skala
głupoty
przeraża,
że
tego
nie
mieści
czerep
Karabin
dawaj,
bo
tenże
czerep
odstrzelę,
a
kul
pewnie
zmieści
wiele
Kolejny
mówił,
że
jest
liderem,
kto
by
się
chciał
dłużej
pieścić
z
cwelem
Zero
agresji,
choć
mogę
go
skreślić
i
przez
moje
teksty
się
mierzyć
z
L-em
Mój
notatnik
śmierci
- lista
kontaktów
Zebrałem
ich
setki,
choć
od
elektryka
nie
widział
nikt
faktur
Prędzej
na
łapie
wyrośnie
mi
kaktus,
nim
byle
rap
mi
to
zdoła
mi
natruć
Wejdą
grupami
to
zejdą
seriami,
ile
bu
chamy
nie
zawarli
paktów
Przez
to
mów
mi
DeadShot,
bo
jest
head
shot
u
mnie
normą
Moja
logo
jest
złą
mordą
tych
co
też
chcą
tu
pierdolnąć
Wpadam
lekko
z
świetną
formą,
strzelam
celnie
w
rzecz
dowolną
Wreszcie
pora
bym
się
wściekł
i
pora
wbiec
po
wieczną
wolność
Wie-wiesz
co
mordo,
może
szukasz
sensu
w
tym
lub
drugiego
dna
Prędko
skończ
to,
pow,
pow,
luźny
strzał,
tak
też
se
lubię
pograć
Jebnąć
w
kosmos,
sięgnąć
Wilstrol
i
wpaść
tu
w
kolumnie
ognia
Human
Torch,
ludzka
pochodnia,
Oxon,
niecny
skurwiel
zbrodniarz
Staram
się
zwykle
hamować
przy
ludziach,
bo
lubię
wypalić
coś
niestosownego
A
gdy
nie
ma
tego,
to
czasem
potrzebuję
zwlec
się
i
w
te
pędy
biec
do
nocnego
Ty
też
możesz
biec,
pocieszę
cię,
stoper
Bardzo
dokładnie
odmierzy
czas,
w
jakim
odstrzelę
ci
stopę
Wyżyję
się,
okej?
Pożyjesz,
wiesz,
trochę
Lufa
do
ust,
jesteś
tym,
co
jesz,
więc
jak
na
ironię
pożywię
cię
prochem
To
dla
każdego,
kto
mieni
się
kotem,
a
przez
całe
lata
nie
zmienił
na
jotę
Korzysta
z
tego,
że
złapał
odbiorcę,
bo
w
Polsce
jest
w
modzie
docenić
idiotę
Medialne
asy,
ja
ukryty
Joker
Podkładam
im
bombę,
pierdolnie,
aż
wylecą
tu
szyby
z
okien
Ze
swoim
składem
kruszymy
se
topę,
to
skład
kamikaze
robimy
zamotę
I
na
co
ci
płatnerz,
skoro
każdy
pancerz
przebiję
jak
grotem
przez
linie
tych
zwrotek
Zostało
dwadzieścia
cztery,
jak
tobie
godzin
Na
żadną
pomoc
nie
licz
na
darmo
jak
o
mnie
chodzi
Na
nagrobku
napiszą
ci
"był
marnością"
i
do
dziś
nawet
tatko
w
łeb
zachodzi
jak
mógł
ciebie
łajzo
spłodzić
Ja
mówię
ci,
że
mówię
serio,
nie
muszę
tłumaczyć
się
i
oddawać
raportów
Wychodzę
na
dach
ze
strzelbą,
strzelanie
w
łeb,
to
dla
mnie
zabawa
dla
sportu
Pap,
pap,
sprawa
jest
łatwa,
możesz
się
drzeć
i
na
mnie
namawiać
pachołków
Gdy
twoja
banda
zobaczy
karawan,
twój
wyjedzie
na
stół
karawana
tortur
Stypa,
niezły
przypał,
będzie
triumfalną
ucztą
Bo
skoro
żyłeś
jak
pizda,
jest
bez
ciebie
lepsza
ludzkość
Tak
więc
krótko,
miejsca
ustąp,
weź
zrób
w
końcu
rzecz
raz
słuszną
Nie
dowierzasz,
gdy
jak
zwierza
łatwo
cię
namierzam
muszką
Czacha
na
torsie,
po
ludziach
lata,
przydałoby
się
na
siłkę
polatać
Może
jutro,
zwinę
nam
bata,
współczuję,
że
nie
dożyjesz
do
lata
Ratatatata,
nudna
ta
gadka,
ty
krótki
huk
i
po
krzyku
Plama
na
kartkach
i
na
chodniku,
widza,
gapia,
świadka
- ni
chuj
Cisza
wylewa
się
z
ciemnych
budynków,
znów
tylko
w
jednym
oknie
światło
Strzał,
strzał,
oblewa
cię
strach,
myśli
w
głowie
natłok
Siedzisz
nad
kartką,
jakbyś
tu
za
broń
chwytał
i
do
wojny
dążył
Niezły
hardcore,
nie
masz
ty
gorączki?
Niech
no
ktoś
przytomny
spojrzy
Skala
zniszczeń
niemożliwa,
błędny
wzrok
przez
przerost
mocy
Mogłem
się
nie
odzywać,
nosić
maskę
w
dzień
roboczy
Coraz
szybciej
bije
serce,
biorę
swój
ostatni
nabój
Korbą
kręcę,
broń
do
skroni,
nie
chcę
więcej
żadnych
zabójstw
Hahaha,
żartowałem...
1 Bohater
2 Który kostium
3 Kopodup
4 Czy To Ptak, Czy To Samolot?
5 Zakładam maskę
6 Genki Dama
7 Żywe trupy
8 Mary Jane
9 Diabeł Stróż
10 Supermoce
11 100 naboi
Внимание! Не стесняйтесь оставлять отзывы.