Lyrics Brudny Mankiet - Kuba Knap feat. Miłosz Oleniecki
Mhm
bejbo
Taaa
Ach
co
za
pupka
okrąglutka
Alejką
frunie,
drobi
kroki
przede
mną
Zgrabniutka
i
tak
sprężysty
chód
ma
I
jeszcze
ma
moje
ulubione
tempo
Sięgnąć
ją
ręką,
ścisnąć
i
klasnąć
Na
buźce
uśmiech,
zamiast
oburzenia
Dokładnie
wiem
jak
mogłaby
wrzasnąć
Po
paru
pieszczotliwych
uderzeniach
Dziś
to
nic
nie
zmienia
w
sumie
Bo
to
jest
pani
bizneswoman
A
ja
mam
brudny
trampek
i
w
ogóle
Idę
se
po
parku
i
pod
nosem
se
nucę
Durnej
gadki
ze
mną
minuta
Kosztuje
cie
minutę
ssania
mi
fiuta
niuniu
Z
chęcią
ukrócę
ci
kilka
cierpień
Lub
z
chęcią
czegoś
się
nauczę
niuniu
Mój
styl
jest
pokryty
naturalnym
lubrykantem
Chcesz
go
łykać
bez
popity
W
dodatku
kurwi
blantem,
dokładnie
tak
jak
lubisz,
naprawdę
Ale
trza
sobie
zasłużyć
najpierw
Sama
go
nie
szlifowałaś
Szama
będzie
jak
tu
wpadniesz
rozebrana
Brudny
mankiet
to
nie
jest
obraza
dla
mnie
Bo
widzę,
że
nim
bryle
przecierałaś
Mała
pakuj
się
i
jedziemy
gdzieś
Obierz
se
daleki
cel,
weź
parę
kiec
zwiewnych
Ja
wezmę
swój
siermiężny
dres
I
coś
ekstra,
by
zabłysnąć
jak
już
dofruniemy
Po
prawicy
siądź
i
weź
skręć
mi
coś
I
nie
świruj
pilota,
mapę
we
łbie
mam
bejbo
Złap
go
i
ściśnij
dłoń
Żeby
poczuł
podniecenia
dreszczyk
ajt,
Jedzmy
tam
i
gites
i
świat
jest
piękny
Wzrok
wytęż
i
licz
kilometry
Minął
mnie
typ
i
nie
szkodzi
w
sumie
Się
nie
ślamazarzę,
tylko
ci
loki
suszę
Jakbyśmy
zgubili
dach
się
tuliliśmy
w
snach
Między
nami
dźwignia
i
Nie
majtaj
highlife
masz
z
audia
I
bangla
jak
każdy
wers
Pimpa
C
Mój
styl
jest
pokryty
naturalnym
lubrykantem
Chcesz
go
łykać
bez
popity
W
dodatku
kurwi
blantem,
dokładnie
tak
jak
lubisz,
naprawdę
Ale
trza
sobie
zasłużyć
najpierw
Sama
go
nie
szlifowałaś
Szama
będzie
jak
tu
wpadniesz
rozebrana
Brudny
mankiet
to
nie
jest
obraza
dla
mnie
Bo
widzę,
że
nim
bryle
przecierałaś
Fantastyczne
spotkanie
bo
wybitnie
prawdziwe
Piękna
rozmowa
i
energia
sztos
W
rezerwach
mocy
tyle,
że
sam
się
dziwię
Herbatka
z
rańca
jajecznica
i
tost
Powietrze
elektryczne
pryka
jak
wosk
Pikawa
wolno
pika
i
jak
Indiana
Jones
Mam
tylko
bat,
joł,
życie
to
rap
Twoja
cipka
to
cud,
twoje
cyce
to
skarb
Politykę
se
wsadź,
bez
gierek,
szczerze
Bez
długów,
bez
doła
wśród
setek
uniesień
Chcę
cię
mieć
ze
sobą,
wsadzić
cię
w
kieszeń
I
wyjmować
gdy
mi
się
zatęskni
troszeczkę
Wbrew
bajce
którą
ci
wmawiają
od
lat
ci
po-
Litycznie
poprawni,
trzpioto
To
babski
świat
a
my
samcy
do
usług
dla
królowej
matki?
To
Knap
ci
w
oko
Mój
styl
jest
pokryty
naturalnym
lubrykantem
Chcesz
go
łykać
bez
popity
W
dodatku
kurwi
blantem,
dokładnie
tak
jak
lubisz,
naprawdę
Ale
trza
sobie
zasłużyć
najpierw
Sama
go
nie
szlifowałaś
Szama
będzie
jak
tu
wpadniesz
rozebrana
Brudny
mankiet
to
nie
jest
obraza
dla
mnie
Bo
widzę,
że
nim
bryle
przecierałaś
Attention! Feel free to leave feedback.