Zbigniew Zamachowski - Na Stacji Jerzego z Podebrad Lyrics

Lyrics Na Stacji Jerzego z Podebrad - Zbigniew Zamachowski



Widzimy się co dzień na schodach w metrze,
Gdy ona jedzie na dół ja na powierzchnię
Ja wracam z nocnej zmiany,
A ty pracujesz rano
Ja jestem niewyspany,
Ty z twarzą zatroskaną
A schody jadą, choć mogłyby stać
Na stacji Jerzego z Podebrad
Praga o szóstej jeszcze sennie ziewa
I tylko my naiwni robimy co trzeba
Ja spieszę się z kliniki,
Gna do kiosku ona
Zmęczone dwa trybiki,
Dwie wyspy wśród miliona
A schody jadą, choć mogłyby stać
Na stacji Jerzego z Podebrad.
Choć o tej samej porze - randki ruchome,
Bo w tym tandemie każdy jedzie w swoją stronę
Ja w lewo, ona w prawo
Nie ma odwrotu
czeka Rude pravo
A na mnie pusty pokój
A schody jadą, choć mogłyby stać
Na stacji Jerzego z Podebrad.
Na czarodziejskich schodach czuję w sercu drżenie,
Gdy kioskareczka Ewa śle mi swe spojrzenie
W pospiechu ledwie zdążę
Powiedzieć - "witam z rana",
Bo całowania w biegu
Surowo się zabrania
A schody jadą, choć mogłyby stać
Na stacji Jerzego z Podebrad
A Praga drzemie i nic jeszcze nie wie
O dwojgu zakochanych, zapatrzonych w siebie
Już tęsknią nasze włosy
Pędem rozwiane
Do tego, co nas czeka
Do tego, co nieznane
A schody jadą, choć mogłyby stać
Na stacji Jerzego z Podebrad.



Writer(s): Antoni Muracki, Jaromír Nohavica


Zbigniew Zamachowski - Świat wg Nohawicy
Album Świat wg Nohawicy
date of release
31-12-2008



Attention! Feel free to leave feedback.