Текст песни Ballada O Dwóch Koniach - Maciej Maleńczuk
Ech,
ubawi
Was
ogromnie
W
parę
chwil
balladka
ta:
Raz
w
zaprzęgu
szły
dwa
konie,
Szły
w
zaprzęgu
konie
dwa.
Pierwszy
był
to
koń
posłuszny,
Który
w
galop,
cwał
czy
trucht
Pięknie
ruszał,
grzecznie
ruszał
Na
najmniejszy
bata
ruch.
Jupi
jupi
jaj
w
mordę
daj
Na
najmniejszy
bata
ruch.
Za
to
drugi
koń
był
hardy,
Nieposłuszny,
pędziwiatr,
W
biegu
szybki,
w
pysku
twardy,
Co
tam
lejce,
co
tam
bat!
Zaś
gdy
chodzi
o
woźnicę,
Co
na
koźle
z
batem
tkwił,
Bardzo
on
to
kierownicze
Stanowisko
lubił
był.
Jupi
jupi
jaj
w
mordę
daj
Stanowisko
lubił
był.
Ten
woźnica
dnia
każdego
Myślał,
mrużąc
ślepia
złe:
Skarcę
konia
niegrzecznego,
Gotów
jeszcze
kopnąć
mnie!
Lecz
cóś
przecież
począć
muszę
Albo
z
kozła
ruszać
precz,
Jupi
jupi
jaj
w
mordę
daj
Po
czym
w
stajni,
już
przy
żłobie
Ten
woźnica
bat
swój
brał,
Brał
go
tęgo
w
dłonie
obie
I...
grzecznego
konia
prał...
A
do
niegrzecznego
mawiał,
Strojąc
głos
na
srogi
ton:
Jak
się
będziesz,
draniu,
stawiał,
To
oberwiesz
tak
jak
on!
Jupi
jupi
jaj
w
mordę
daj
To
oberwiesz
tak
jak
on!
Z
tej
balladki
smakowitej
Niech
popłynie
morał
w
świat:
Gdy
mieć
pragnie
autorytet
Bandzior,
co
ma
w
ręku
bat.
Kto
się
stawia
ten
ma
z
tego
Mimo
wszystko
jakiś
zysk,
A
kto
słucha
i
ulega,
Ten
najpierwszy
bierze
w
pysk...
Jupi
jupi
jaj
w
mordę
daj
Ten
najpierwszy
bierze
w
pysk...
Внимание! Не стесняйтесь оставлять отзывы.